21 lutego 2014

Urodziny dla Taemin'a cz III ( yaoi Jonghyun x Key, Minho x Taemin)

Dodaję trzecią część opowiadania o SHINee. Planowałam z tego opowiadania zrobić trzy części ale za bardzo się rozpisałam. Myślę, że jest to przed ostatnia część. Chociaż nigdy nic nie wiadomo. Więc nie przedłużając. Zapraszam do czytania. :) Z góry przepraszam za błędy. 
********************************************************************************
Minho (pisane z jego perspektywy)

          Siedzieliśmy sobie (ja, Onew i Taemin) spokojnie w salonie, oglądając jakieś programy rozrywkowe w telewizji gdy nagle do pomieszczenie wparował Key. Zaplótł ręce na piersi i przesłonił nam ekran. Czekał aż zwrócimy na niego uwagę.
- Co tym razem? - spytałem, przeciągając się na kanapie.
         Taemin zrobił to samo tylko on wyglądał jak słodki, malutki kotek, który dopiero się obudził. Kiedy się przeciągał bluzka podwinęła się do góry a moim oczom ukazał się skrawek aksamitnej skóry na brzuchu. Bardzo pociągał mnie ten widok ale wiedziałem, że nie mogę poddać się temu uczuciu i odwróciłem wzrok. Swoją uwagę skupiłem na słowach Key.
- No więc kochani - zaczął swoją litanię. - Jak wiecie Taemin ma dziś urodziny i podjąłem się zorganizowania imprezy - zrobił przerwę. - W związku z tym faktem wynająłem klub na dzisiejszy wieczór. Daje wam czas wolny do 18 a potem idziemy się bawić. Macie do tej godziny być gotowi i ładnie ubrani. Dziękuje. To wszystko co chciałem wam przekazać.
           Po tych słowach obrócił się i wyszedł z pokoju. Pewnie poszedł wybierać ubrania na imprezę. Spojrzałem kątem oka na Taemin'a. Nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Nie lubił imprez. Był na nie zbyt nieśmiały i zamknięty w sobie. Tylko w gronie przyjaciół się otwierał i był wtedy po prostu sobą.
- Minho? - zagadnął mnie po cichu. - Czy naprawdę musimy robić tą imprezę?
          Patrzył na mnie wielkimi, brązowymi oczyma. Miałem ochotę go przytulić, pocałować a potem rzucić go na łóżko i ... STOP!!! "Koniec z tymi fantazjami!"
- Nie wiem, Taemin. Wiem tylko, że jak Key się uprze to nie ma zmiłuj. Może z nim pogadasz i powiesz, że nie chcesz przyjęcia? - zasugerowałem.
- Key mnie zje jak będzie musiał odwołać imprezę - odparł z naburmuszoną minką. - To musi być osoba, która wyjdzie cało gdy mu to powie. Masz jakiś pomysł?
- Nie - odparłem.
- Może Jonghyun? - podpowiedział Onew, który do tej pory oglądał TV i nie udzielał się w rozmowie. - Key go lubi, bo nie bez powodu powstało sławne JongKey.
            Taemin pisnął, zeskoczył z kanapy i pobiegł do Onew na fotel. Wskoczył mu na kolana i mocno uściskał, całując w policzek.
- Jesteś moim zbawicielem! - krzyknął uradowany.
           Mi się ta scena nie podobała. Szczególnie, że Taemin usiadł okrakiem na liderze i cmoknął go w  policzek. Wzbudziło to we mnie zazdrość i złość gdy jeszcze zobaczyłem jak Onew się rumieni. Do mnie Taemin nigdy się tak nie przytulił.  A to ze mną jest najbliżej. Tylko ja powinienem go obejmować. Nikt inny nie miał do tego prawa. "No jasne Choi, wmawiaj sobie. Niby jakie masz prawo? Przecież nie jesteście razem." - mówił mi głos w mojej głowie.
            Ze złością wstałem z sofy i tym samym ściągnąłem na siebie uwagę pozostałej dwójki.
- Minho czy coś się stało? - zapytał mnie zmartwiony Taemin.
- Nic - odburknąłem i wyszedłem z pokoju. "Boże, jaki ten dzieciak jest ślepy!" - pomyślałem, choć niesprawiedliwie, bo przecież ja też nie wykraczałem poza zwykłą przyjaźń. Ale co z tego? On jako przyjaciel powinien wiedzieć co czuję.
            Wychodząc z pokoju napotkałem zmartwiony wzrok Taemin'a. Zrobiło mi się go trochę żal ale i tak odwróciłem się plecami i wyszedłem.
*********************************************************************************
Jonghyun (pisane z jego perspektywy)

            Siedziałem w swoim pokoju gdy ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę - powiedziałem.
            Drzwi się uchyliły a do środka wsunęła się ostrożnie głowa Taemin'a. Rozglądał się chwile po pomieszczeniu a potem spytał:
- Jesteś sam?
           Pokiwałem głową na tak.
- Nie ma Key?
- Nie.
           Westchnął z ulgą. Wszedł do środka i usiadł sobie na łóżku Key.
- Co jest? - zagadnąłem go.
- Chodzi o tą imprezę. Ja jej naprawdę nie chcę - popatrzył na mnie ze smutkiem.
- Rozumiem ale co ja mogę zrobić?
            W tym momencie jego postawa się zmieniła. Jakby tylko czekał na te słowa. Uśmiechnął się słodko, zrobił szczenięce, duże oczka i mrugając nimi, wlepiał we mnie wzrok.
- Dobrze, że spytałeś hyung - powiedział słodko akcentując każde słowo a w szczególności hyung. - Możesz z nim pogadać w moim imieniu? Żeby odwołał imprezę? 
- Dlaczego ja? - spytałem zły na samego siebie, że tak łatwo dałem się podejść temu małemu diabłowi. Był lepszy od Key w manipulowaniu ludźmi. 
- Bo tobie hyung, Key nie wydrapie oczu gdy mu to powiesz. Za bardzo je lubi.
              Słysząc to nieznacznie się zarumieniłem. Miałem nadzieję, że tego nie zauważył. 
- Nie jestem tego tak pewny - powiedziałem.
- No proszę - znów sztuczka z oczami i znów skuteczna. - Prooooszę, proooooooszęęęęęęę.
- Dobra - westchnąłem. - Tylko skończ już.
- Dziękuję hyung. Jesteś kochany.
- Zobaczymy co powiesz na moim pogrzebie jak Key mnie ukatrupi. 
- Nie zrobi tego - powiedział radośnie Taenim. - Bo wasz paring się rozwalił. 
             Po tych słowach wybiegł w podskokach z pokoju. A ja głupi zostałem sam i myślałem co ja powiem naszej Divie, żeby dożyć jutra. Miałem mało czasu, bo Key miał zaraz wrócić. Jakoś w czarnych barwach widziałem tą rozmowę.
             Kilka minut później Key wrócił do pokoju. Miał mokre włosy po kąpieli, które opadały mu na czoło. Spojrzałem na niego i się uśmiechnąłem. Wyglądał słodko i uroczo. Szkoda, że to tylko pozory.
- Czego szczerzysz zęby? - zapytał mnie ale też się uśmiechnął. 
- Musimy o czymś porozmawiać.
- Taaak... - przysunął się do mnie tak blisko, że mogłem poczuć zapach jego szamponu. Był brzoskwiniowy. Wciągnąłem trochę powietrza do płuc, rozkoszując się tym zapachem. - O czym chcesz za mną porozmawiać, Jongi?
             Chyba był w dobrym humorze, bo zdrobnił moje imię. Muszę mu powiedzieć teraz. Lepszej okazji nie będzie. 
- Taemin kazał odwołać imprezę - wydukałem na bezdechu.
            Widziałem jak na jego twarzy pojawia się gniew i złość. Postanowiłem się odsunąć trochę, żeby pierwsza fala uderzeniowa nie poszła na mnie ale Key zrobił coś czego się nie spodziewałem. Opadł na podłogę a gniew i złość zastąpił smutek.
- Jak to odwołać imprezę? - zapytał cicho ze łzami w oczach. "Och Key! Czemu mi to robisz?" - pomyślałem.
- Wiesz, że Taemin jest nieśmiały i nie lubi tłumów. Nie chce tej imprezy - mówiłem cicho i spokojnie.
- Nie chce? - powtórzył za mną. - Odwołam ją jeśli sobie tego życzy - powiedział słabym głosem.
             Po tych słowach wstał z podłogi i zamknął się w łazience na klucz. Podszedłem do drzwi i usłyszałem jego płacz.
- Key! Przestań! Nie możesz się aż tak przejmować tym. Przecież nic się nie stało.
- Tak, masz rację. Nic się nie stało... - odparł obojętnym tonem.
- To wyjdziesz?
- Nie - i znowu szloch. 
"Co ja mam z nim teraz zrobić?" Postanowiłem pójść po Taemin'a. Niech on to odkręci skoro to z jego winy się stało. Zastałem go w kuchni. Siedział przy stole jak na szpilkach, czekając na wieści. Na mój widok poderwał się z siedzenia. 
- I jak poszło? - zapytał.
- Świetnie - odparłem z sarkazmem. 
- Coś nie tak? -zmarszczył brwi i doszukiwał się na mojej twarzy śladów walki.
- Coś to mało powiedziane. Key słysząc, że nie chcesz przyjęcia zamknął się w łazience i ryczy.
- Co?- Taemin wytrzeszczył oczy i nim zdążyłem coś dodać on biegł do łazienki, którą oblegał Ki.
               Pobiegłem za nim, chcąc usłyszeć jakich argumentów użyje by wyciągnąć Divę.
- Eomma! - krzyknął. - Otwórz drzwi! Proszę!
- Po co? - burknął Key. - Dajcie mi tu po prostu posiedzieć.
- Nie możesz tam siedzieć i płakać - nawoływał Taemin. - Proszę cię, wyjdź. 
- Nie mam po co. Mój synek wbił mi nóż w plecy - Key wybuchnął kolejnym spazmem płaczu.
- Zrób coś Taemin, bo inaczej wywarze te drzwi siłą - zagroziłem.
- Tylko spróbuj! - krzyknął Key zza drzwi.
- Żebyś wiedział, że spróbuję! - odkrzyknąłem mu.
- Dobra - westchnął Taemin. - Key, jeśli chcesz to będę bardzo szczęśliwy jak urządzisz mi imprezę urodzinową.
- Naprawdę? - zapytał Key i przekręcił zamek w drzwiach a naszym oczom ukazała się jego zapłakana twarz. Makijaż był rozmazany i spływał mu strumieniami po twarzy. Oczy miał czerwone i spuchnięte. Chciałem podejść i go przytulić ale on już tulił się do Taemin'a.
- Naprawdę? - wyszeptał jeszcze raz.
- Tak, naprawdę - odpowiedział równie cicho Taemin.
                Key odsunął się od niego szczęśliwy, że dopiął swego. Popatrzył na mnie i miałem wrażenie, że podejdzie i się przytuli ale w ostatniej chwili jakby się rozmyślił.
- Mój makijaż - jęknął i przejechał ręką po policzku. - Wyglądam na pewno okropnie.
               Po czym zniknął znów w łazience, poprawiając swoją urodę.
- Dzięki hyung, że się starałeś - powiedział Taemin. - Pójdę jednak się przygotować na tą imprezę - rzekł bez entuzjazmu.  Za to Key emanował entuzjazmem za wszystkich i wesoło podśpiewywał w łazience. 
- Nie dziękuj mi. Przecież i tak się nie udało.
              Rozeszliśmy się z Taemin'em każdy do swojego pokoju, wybrać ubrania na wieczór, który zapowiadał się ciekawie. 

3 komentarze: