07 sierpnia 2016

Magnus x Alec cz IV (Dary Anioła)


Hej hej~ Dodaję kolejny rozdział Maleca! Mam nadzieję, że wam się spodoba^^ Przyznam wam się, że to chyba pierwsze rozdziałowe opowiadanie, którego nie porzucę tak szybko. Zazwyczaj inne się kończyły po 3 rozdziałach i dalej nie miałam ochoty ich pisać ^^""" Ale myślę, że z tym tak nie będzie, bo to MALEC <333 Oczywiście komentarze też mnie w jakiś sposób motywują. Zobaczcie jak szybko napisałam kolejny rozdział! :D *dumna* I kolejny już nawet zaczęłam!
PS. W sumie ponawiam moją prośbę. Jeśli macie jakiś konkretny pomysł na tego Maleca i chcielibyście, żebym go umieściła to śmiało piszcie! Jestem otwarta na ciekawe pomysły :D Nie przedłużając, miłego czytania ^^
***

Magnusa zbudziły odgłosy dochodzące z kuchni. Spojrzał na zegarek i zobaczył, że jest bardzo wczesna godzina. Przymknął oczy próbując jeszcze chwile zasnąć, ale uznał, że skoro Alec nie śpi, to on dotrzyma mu towarzystwa. Zresztą miał trochę pracy i musiał ją dziś skończyć. Z lekkim westchnieniem zwlókł się z łóżka i zarzucił na siebie szlafrok. Do kuchni poprowadziły go smakowite zapachy. Nawet się nie zdziwił, kiedy zastał Alexandra w fartuszku przy kuchence, smażącego naleśniki.

- Dzień dobry~- przywitał się i objął go od tyłu.

Alec uśmiechnął się nieśmiało do niego, dalej smażąc naleśniki.

- Nie mogłem spać…-wyznał, nakładając jedzenie na talerz i podając Magnusowi. – Pomyślałem, że się ucieszysz jak zrobię ci śniadanie. Kiedyś narzekałeś, że nigdy nie jadasz śniadań, bo nie masz na to czasu.

- Fakt – przyznał Magnus, biorąc z wdzięcznością talerz i siadając do stołu. – Bo za późno wstaję… Ale jeśli będziesz mnie tak witał codziennie, mogę wstawać o świcie! – wyszczerzył zęby w uśmiechu, biorąc pierwszy kęs.

Naleśniki smakowały wybornie, szczególnie, że zostały przygotowane przez Alexandra. Magnus był pod wrażeniem jego umiejętności kulinarnych i przez kolejne kilka minut zachwalał go, tym samym wywołując rumieńce na jego twarzy.

- Przestań… - powiedział w końcu Alec.- Peszysz mnie. Zresztą to nic takiego. W Instytucie to ja gotuje, bo Izzy z Jace’em spaliliby kuchnię.

- Domyślam się – powiedział z pełną buzią. Kiedy Alec podszedł do niego z kolejną porcją naleśników, Magnus niespodziewanie pociągnął go na swoje kolana przytulając się do jego pleców. – Dziś ci trochę lepiej?

Alec uśmiechnął się szeroko, odwracając twarz tak, że ich usta dzieliły centymetry.

- Hmm… - udał, że się zastanawia przez chwilę. – Mogło być lepiej.

- Ja ci dam lepiej! – roześmiał się i zaczął go łaskotać. – Siedzisz na kolanach Wysokiego Czarownika Brooklynu! Nie każdy ma taki przywilej, zwłaszcza z rana!

- Hahhahaha~~ Magnus hahaha… proszęęęęęę już nie mogę, brzuch mnie boli!

Alec cały czas się śmiał a Magnusowi zrobiło się cieplej na sercu. Właśnie takiego Alexandra chciał oglądać. Chciał go rozśmieszać, łaskotać i przytulać, zrobiłby wszystko, żeby Alec nie myślał o tym, co się wydarzyło. Kiedy wieczorem się rozstali, Magnus nie mógł zasnąć. Cała ta sytuacja przypomniała mu jak jego ojciec też nie potrafił zaakceptować jego odmienności. Wtedy jeszcze Magnus myślał, że człowiek, który go wychowywał był jego biologicznym ojcem, ale prawda okazała się straszniejsza. Magnus okazał się być czarownikiem a „ojciec” pragnął tak bardzo jego śmierci, że próbował go zamordować. Gdyby nie Cisi Bracia pewnie by mu się udało. Rozmyślając o tym już nie czuł żalu, dawne rany się zabliźniły i nie bolały jak kiedyś. Dlatego bardzo dobrze rozumiał, przez co przechodzi Alec. Wiedział, że chłopak potrzebuje wsparcia i postanowił pomóc mu jak tylko potrafi. Od dziś będzie wesoły, radosny i jeszcze bardziej brokatowy tylko po to, by poprawić nastrój Alexandrowi!

Nagle jego rozmyślania przerwało pstryknięcie w nos. Spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na twarz Nocnego Łowcy i zobaczył lekkie zirytowanie. „Ups… chyba za bardzo odpłynąłem”

-Grrrrr… nie słuchasz mnie – „Czy ja śnię czy właśnie Alexander Lightwood na mnie warknął?!” – Mówię do ciebie od paru minut a ty tylko się na mnie patrzysz.

- Wybacz, cukiereczku~ Już jestem cały twój – posłał mu jeden ze swoich olśniewających uśmiechów i mocniej objął w pasie. – To, o czym mi tak opowiadałeś?

- Mówiłem, że możemy zrobić… - nigdy nie było dane dokończyć Alecowi tego zdania, ponieważ w tamtej właśnie chwili obaj usłyszeli huk a potem kroki w salonie.

Od razu odskoczyli od siebie jak oparzeni a Alec chwycił sztylet, który był schowany w pokrowcu na biodrze.

„Nie mówcie mi, że on tym nożem kroił moje naleśniki… Nam nadzieję, że umył go przed tym…” jęknął w myślach i zerknął z ukosa na Aleca, który jak przystało na Nocnego Łowcę przyjął pozycję obronną i starał się zasłonić Magnusa przed potencjalnym zagrożeniem. „To słodkie~” pomyślał Magnus, bo wiedział, że sam doskonale potrafi się obronić, ale nie mógł poradzić, że takie drobne gesty go rozczulały.

Kroki w salonie ucichły, więc obaj powoli i bez słów skierowali się w tamtą stroną by sprawdzić, co się dzieje. Alec dzierżąc sztylet a Magnus w każdej chwili gotowy użyć magii.  Nie minęła chwila a ich oczom ukazała się blond czupryna i na wpół kpiący, na wpół przepraszający uśmiech Jace’a.

- JACE?! – krzyknął zdezorientowany Alec, chowając nóż.

- No a kogo się spodziewałeś? Jezusa? – Jace jak gdyby nigdy nic siedział sobie wygodnie na kanapie i szczerzył się do nich. – Wiem, że mój blask może oślepiać, ale Jezus miał brodę… CZY JA MAM BRODĘ? TO JUŻ TEN CZAS? – udał, że w panice maca się po twarzy.

- A-ale co… - po raz kolejny dzisiejszego dnia przerwano Alecowi. Tym razem był to ryk Magnusa dobiegający od drzwi frontowych.

- ZABIJĘ CIĘ, JACE! OBIECUJĘ! POKROJĘ, POCIARTUJĘ I ZAKOPIĘ! – Magnus darł się na cały dom a Alec nadal nie wiedział, o co chodzi. Spojrzał na swojego parabatai, który nerwowo drapał się po głowie, robiąc skruszoną minę.

- Ups? – powiedział, wzruszając ramionami.

-UPS?! TYLKO UPS MASZ DO POWIEDZENIA?! – Magnus zaczął dalej swoje żale i lamenty.

- KURKA WODNA, MAGNUS, O CO CI CHODZI?! – tym razem to Alec wrzasnął na całe gardło a Magnus stanął osłupiały, gapiąc się na niego. – Ma być cisza i mówić, o co wam chodzi!

- Bo to wina Jace’a! – jęknął Magnus prawie płacząc.- Moje mahoniowe drzwi…

Alec wycelował groźnie palcem w blondyna i zażądał wytłumaczenia.

- No wiesz – zaczął powoli Jace. – Tak w skrócie to nie chciałem wam przeszkodzić z rana w pewnej sytuacji, jeśli wiecie, co mam na myśli – poruszył zabawnie brwiami i obserwował jak Alec się rumieni – i pomyślałem, że wejdę po cichu.

- Chyba mamy inna definicję słowa cisza – burknął Alec, nadal czerwony.

- Przecież wiesz, że mam problem z runą otwarcia i czasami się tak zdarza… że drzwi wyłamują się z futryn.

- Ale dlaczego moje mahoniowe drzwi?! – wtrącił się czarownik, kucając przy strzępach swoich ukochanych drzwi.- To były jedyne takie w Nowym Yorku!

Alec przykucnął obok niego i delikatnie pogłaskał go po ramieniu, mimo, że nie rozumiał, dlaczego Magnus przywiązuje tak dużą wagę do rzeczy.

- Już dobrze – starał się go, choć trochę uspokoić a potem zwrócił się do Jace’a. – A ty, dlaczego tak wparowałeś tutaj z samego rana? Już wiesz, co się stało i przyszedłeś zobaczyć jak się czuję?

- Tak właściwie – na ustach Jace’a zaczął pojawiać się szeroki uśmiech – to wprowadzam się do was.

- CO?! – Alec z Magnusem mieli idealne synchro i tak samo zaskoczone miny.
***

24 lipca 2016

O tym co się dzieje, kiedy Nocni Łowcy bawią się aplikacjami Przyziemnych


Alec siedział wygodnie w fotelu i czytał swoją ulubioną książkę, kiedy drzwi do jego pokoju otworzyły się z hukiem i wparował zdyszany Jace. Włosy miał rozczochrane, ubranie pomięte a na jego czole było widać kilka kropelek potu. Alec widząc go w takim stanie, zerwał się na równe nogi, rzucając książkę na łóżko.

- Co się stało?! Ktoś cię zaatakował? – zapytał starszy.

- Nie – pokręcił gorączkowo głową.- Ale musisz mi pomóc! Szybko, bo uciekną!

- Ale co ucie…- nie zdążył dokończyć, bo Jace złapał go za rękę i siłą wyciągnął z pokoju.

- Poczekaj tu. Tylko skoczę po powerbank i ruszamy na polowanie – Jace nie czekając na odpowiedź pobiegł na górę, zostawiając zdezorientowanego Aleca.

„Co się właściwie dzieje?” myślał, kiedy Jace wyprowadził go na dwór a sam latał z telefonem po ulicy, robiąc kółka i mrucząc z niezadowolenia.

- Jace… Mieliśmy iść na polowanie… tylko, że ja nie wziąłem broni. Może się po nią wrócę? – zaproponował.

- NIE! Mówiłem, jesteś mi tu potrzebny – podszedł do niego i pokazał mu ekran telefonu.- Patrz. Widzisz??? Przez ciebie mi uciekł… - zrobił smutną minę.

Alec niepewnie spojrzał na wyświetlacz a potem przeniósł wzrok na Jace’a.

- Co to jest? To jakiś GPS...?

Tym razem to Jace spojrzał na niego jak na idiotę, jednocześnie na jego ustach zagościł złośliwy uśmiech.

- Mogłem się domyślić, że nie będziesz wiedzieć, co to – pokazał mu język i podał telefon. – To taka gra. Musisz łapać pokemony na mieście.

- Pokemony...? To nowy rodzaj demona? – zapytał skonsternowany Alec, wpatrując się w urządzenie. – Tak można je wykryć?

- Ehhh… - westchnął Jace i zaczął cierpliwie tłumaczyć, na czym polega łapanie pokemonów.

*Kilka godzin później*

- Nie, Jace. Nie możesz wejść do tego kościoła – tłumaczył mu to już chyba setny raz.

- Ale tam jest Chamander! – Jace prawie ze złości tupnął nogą. – Muszę go mieć.

Alec powoli przestawał mieć siły do swojego parabatai. Od kilku godzin łazili jak idioci po mieście z telefonem w ręku i szukali wyimagowanych stworów, bo Jace się uparł, że musi złapać wszystkie pokemony. Szczerze powiedziawszy, Alec już dawno stracił chęć tłumaczenia mu, że do niektórych miejsc nie można sobie ot tak wejść. Szczególnie, że dziś już wywalono ich z posterunku policji i ratusza.

- Rób jak chcesz – mruknął zły. – I tak mnie nie słuchasz.

- Żadnej zabawy z tobą – sposępniał, ale od razu się rozchmurzył, kiedy na telefonie wyświetlił mu się Pokestop. – Aleeeeeeec~

- No dobra… ten ostatni raz.

- Yeah!

Kiedy znaleźli się w kościele Jace od razu poleciał i zanurkował pod ołtarz. Alec zaczął się zastanawiać się czy to jest na pewno konieczne. Czy nie da się ich łapać na większą odległość, ale sam do końca nie ogarniał sensu tej gry. Lightwood pomyślał, że to wina Clary i Simona, że pokazali Jace’owi aplikację i, że to przez nich Alec musi włóczyć się po mieście i wykluwać jakieś durne jajka. Kiedy wrócą do domu, opieprzy za to Clary.

- Jace? Możemy już iść? – szepnął cicho, bo w kościele nie wypada krzyczeć, ale nie dostał żadnej odpowiedzi. Minęła dłuższa chwila, kiedy pod ławką, na której siedział coś zaczęło się poruszać.

- Buuu – powoli wynurzyła się uśmiechnięta głowa Jace’a. Był cały w kurzu i pajęczynach a Alec nie chciał wiedzieć, jakim cudem nagle znalazł się pod tą ławką. Wolał też nie pytać o powody.

- Możemy wracać? Już późno.

- Tak, zebrałem Pokeballe i Chamandra.

Jace nawet nie zdawał sobie sprawy jak te słowa ucieszyły Aleca. Znaczy nie te o zebraniu dziwnych rzeczy, ale te, że mogą wracać.

Wychodząc z kościoła Alec rozważał plan zemsty na Clary, Simonie i Jace, kiedy nagle zderzył się z jakąś postacią. Podniósł wzrok i najpierw zobaczył telefon w ręce oraz paznokcie pomalowane na brokatowo.

- Magnus?

- Alexander? Co ty tu robisz?

- Proszę cię… - jęknął Alec, uświadamiając sobie cel wizyty Magnusa w tym miejscu. – Ty też? Przyszedłeś po Chamandra?

- No coś ty, Alexandrze! Nie bawię się w takie rzeczy! – zaprzeczył z uśmiechem i nieznacznie schował telefon za siebie. Jace w tym czasie podkradł się do czarownika i wyrwał mu telefon.

- Kłamie! Zobacz, Alec! – szczerzył się jak małe dziecko.

- Zdrajca! – krzyknął Magnus do Jace’a, odbierając swoją własność. – To nie tak jak myślisz! Chciałem tylko zobaczyć, dlaczego każdy biega po mieście z telefonem…

- Straciłeś w moich oczach Magnus… - westchnął Lightwood.

- Ale Alec… - Magnus chciał zacząć się tłumaczyć ale Alec w tym momencie się uśmiechnął do niego.

- Żartowałem. Ale jeśli myślisz, że będę z tobą chodzić na pokespacery to się rozczarujesz. Już na tego idiotę zmarnowałem dzień – wskazał brodą Jace’a, który oddalił się od nich i dalej łapał nowe pokemony. Przez chwilę Alec tylko stał i przypatrywał się czarownikowi a potem podszedł bliżej do Magnusa i nachylił się nad nim, szepcąc mu do ucha: - Chamander jest koło ołtarza. Powodzenia.

Po tych słowach cmoknął go w policzek, dodając, że jak skończy się bawić jak małe dziecko to niech do niego zadzwoni.

 Po powrocie do Instytutu, Alec zamknął się w pokoju i oznajmił, że jeśli jeszcze raz ktoś go wyciągnie na taki spacer to nie ręczy za siebie. Jeszcze nigdy nie czuł się tak głupio, kiedy przechodził z Jace’em obok małych dzieci, które dokładnie tak jak oni szukali pokemonów. Resztę dnia Lightwood spędził na kończeniu czytania.

10 czerwca 2016

Fejsbukowe rozmowy Shinee~

Kiedyś mi się nudziło na pewnej lekcji zawodowej no i powstało to... :D Szajniowe rozmowy na fejsie ;) Dodaję, żeby wynagrodzić tak długą nieobecność.
***
 
Lee Taemin zmienił status na „W stanie błogosławionym. Oczekuję na fasolkę^^”


8 osób lubi to.


Kim Kibum: Czego ty oczekujesz?!


Lee Taemin: Umma… Bo ja…


Kim Kibum: Nie…


Kim Jongin: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Hehehehe :>


Kim Jonghyun: Gratulację!


Kim Kibum: Dom wariatów…


Choi Minho: Właśnie


Kim Jonghyun: Dajcie im spokój. Niech się tym cieszą


Kim Kibum: Ale to nie możliwe. Tae, zbieraj się! Idziemy do psychiatry!


Lee Taemin: Kai;;;;;;;


Kim Jongin:  :’c


***


Kim Kibum zmienił swój opis na „I po sprawie :))))))”


10 osób lubi to.


Choi Siwon: Popieram. Rozpustę trza niszczyć


Kim Jonghyun: …


Choi Minho: Yehet!


Oh Sehun: To moje powiedzonko!


Lee Taemin: *w głębokiej depresji*


Kim Jongin: *chlip chlip*


Zhang Yixing: Ooo Ganja, Ganja~ Szczęśliwego Nowego Roku!


Oh Sehun: Zjarał się…


Lee Jinki: Czemu o tym nie wiedziałem?


Kim Kibum: Bo ciągle wcinasz tylko kurczaki… Zająłem się sprawą


Lee Jinki: Jak…?


Lee Taemin: … ;;;;; to bolało


Kim Jongin:  :c


 


 


***


Lee Taemin zmienił status na „w trakcie starań :>” z użytkownikiem Kim Jongin.


32 osoby lubią to.


Kim Jongin: Hehehehe :>


Lee Taemin: :*


Kim Kibum: To chore…


Kim Jonghyun: Bummie…( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: Wal się :p


***


Kim Kibum zmienił status na „Wpadłem :/”


20 osób lubi to.


Kim Jonghyun:  ^^


Kim Kibum: Zejdź mi z oczu…


Kim Jonghyun: Ale to musiałbym zejść też z ciebie ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: =.=


Choi Minho: O.o


Lee Taemin: Serio… ty?


Kim Kibum: Ehhhh… tak wyszło…


***


Kim Jonghyun jest  „podekscytowany”


5 osób lubi to.


Kim Kibum: Niby z czego?


Kim Jonghyun: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Jinki: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: Co… czegoś nie wiem?


Kim Jonghyun: Hehehehe :>


Kim Kibum: …


 


***


Lee Taemin jest „ na zakupach” z użytkownikiem Kim Jonghyun.


11 osób lubi to.


Kim Kibum: To dlatego was nie ma…


Lee Taemin: Lalalalala~


Kim Kibum: Co kupujecie?


Kim Jonghyun: Wózki~


Lee Jinki: A ja urządzam pokoje~


Kim Kibum: Po co… =.=


Choi Minho: Bo jesteś w ciąży


Kim Kibum: Fałszywy alarm…


Kim Jonghyun:  :O


Lee Taemin: …


Lee Jinki: … tyle malowania na marne… chociaż pokój dla Tae gotowy


***


Kim Jonghyun dodał opis „Chcę być ojcem.”


45 osób lubi to.


Kim Kibum: Zapomnij!!!


Kim Jonghyun: Buuuu…


Lee Taemin: Biedny hyung :c  Pójdę przytulić ^^


Kim Jongin: Taemin, nie przemęczaj się. Musisz leżeć


Lee Taemin: <3


Kim Jongin: <33333


Kim Kibum: Rzygam…


***


Choi Minho jest „w szpitalu” z użytkownikiem Lee Jinki.


3 osoby lubią to.


Kim Jonghyun: Taemin rodzi?!


Lee Taemin: Nie?


Choi Minho: Onew przedawkował kurczaki :/


Kim Kibum: O.o


Choi Minho: Zaraz go wypiszą… i pielęgniarka mówi… CO?!


Lee Taemin: Co się dzieję, hyung?


Choi Minho: Ktoś mi pogratulował bycia ojcem O.O


Kim Jonghyun: Też gratuluję!


Lee Taemin: Ja też!


Kim Kibum: A ja nie :/


Choi Minho: NIE JESTEM OJCEM!


***


Lee Taemin zaczepił użytkownika Choi Minho.


Choi Minho: Czego chcesz?


Lee Taemin: Co tak zimno do mnie…


Choi Minho: Nie mam humoru


Lee Taemin: Przez ojcostwo?


Choi Minho: Wyjdź.


Lee Taemin: Hyung~


***


Lee Taemin utworzył grupę „Anonimowi”. Dodał Kim Kibum, Kim Jonghyun, Lee Jinki.


Kim Kibum: ?


Kim Jonghyun: A Minho?


Lee Taemin: On nie… tu chodzi o niego


Kim Kibum: Co mu?


Lee Taemin: Grozi, że przestanie jeść…


Kim Jonghyun: Serio…


Kim Kibum: Przynajmniej schodnie


Lee Taemin: =.= Czy Onew wgl nie wchodzi na fb?


Lee Jinki: Jestem… ale się nie udzielam


Lee Taemin: Czemu?


Lee Jinki: Bo ja jestem matką…


Kim Kibum: …


Kim Jonghyun: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Uuuu a z kim?


Lee Jinki: … z Minho


Lee Jinki opuścił grupę.


Lee Taemin:  :c


Kim Kibum: Nie nasza sprawa


Kim Kibum opuścił grupę.


Kim Jonghyun: Będzie dobrze


Lee Taemin: Mam nadzieję…


Kim Jonghyun, Lee Taemin opuścili grupę.


***


Lee Taemin: Kai~


Kim Jongin: Hmm? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Chodź się seksić ^^


Kim Jongin: Masz ochotę? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Wielką ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chcę twoją Jonginconde( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Jongin: Idę do cb~


Kim Jongin jest niedostępny.


***


Kim Kibum zmienił opis na „Taemin bądź ciszej! :/”


13 osób lubi to.


Kim Jonghyun: Chodź ich zagłuszymy( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: Ok^^


***


Lee Taemin dodał opis „Czuję się spełniony( ͡° ͜ʖ ͡°)”.


63 osoby lubią to.


Kim Jongin: Ja też~


Kim Kibum: I ja^^


Kim Jonghyun: :D


Lee Taemin: Pogodziliście się już? O.o


Kim Jonghyun: Seks na zgodę( ͡° ͜ʖ ͡°)


***


Lee Jinki i Choi Minho są w związku.


81 osób lubi to.


Lee Taemin: Ooo! Nie wiedziałem…


Kim Kibum: A ja tak


Kim Jonghyun: Ja nie…


Lee Jinki: Tak jakoś wyszło


Choi Minho: <3


Kim Kibum: A co z dzieckiem?


Choi Minho: Wychowamy je~


Lee Taemin: 8D


Kim Jonghyun: Ile dzieci będzie w tym dormie


Kim Kibum: Noo…


***


Kim Jongin oznaczył użytkownika Lee Taemin „I wanna take you to gay bar”.


93 osoby lubią to.


Lee Taemin: He( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Jongin: To kiedy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Choi Siwon: Gejoza się szerzy… Do kościoła won!


Lee Taemin: Nie :p Lubimy grzeszyć, prawda?


Kim Jongin: Taaaak~


Choi Siwon: Grzesznicy… Piekło czeka


Lee Taemin: :D „Kim Jongin” z tobą zawszę, nawet tam~


Kim Jongin: <33333


***


 

Magnus x Alec cz III ( Dary Anioła)

Dawno mnie tutaj nie było, bodajże 3 lata... Nawet nie wiem czy ktoś pamięta tego bloga i opowiadania ale dziś coś mnie natchnęło i napisałam dalszą część Maleca. Myślę, że po ta długim czasie mogłam wyjść z wprawy... Chociaż z drugiej strony mam kilka pomysłów na dalsze losy Magnusa i Aleca oraz więcej czasu (skończyłam matury^^) więc notki mogą się pojawiać częściej niż raz na trzy lata :)


Więc miłego czytania~


Ah! I jak macie jakieś pomysły dotyczące fabuły Maleca to piszcie w komentarzach! Bo moje niedługo mogą się skończyć a Malec jest życiem i kc ten paring <3
***


Alec nie wiedział gdzie ma się podziać. Mógł pójść do Clary i tam przenocować przez kilka dni, ale perspektywa oglądania jej i Jace’a razem, odrzucała go. Nadal coś czuł do swojego parabatai. Może to nie była miłość, ale i tak patrzenie na zakochaną dwójkę sprawiało mu lekki ból. Nawet nie wiedział, kiedy jego nogi same poprowadziły go pod dom Magnusa. Tu też nie chciał przychodzić. Nie chciał mu się narzucać. Czasami się spotykali, ale to nie było nic zobowiązującego a Alec nie chciał niczego pośpieszać. Magnus nawet nie był jego oficjalnym chłopakiem i wproszenie mu się do domu nie było dobrym pomysłem. Już miał odchodzić i pójść spać na dworzec, kiedy frontowe drzwi się otworzyły i stanął w nich Magnus z Prezesem Miał na rękach.


- Alexander? Czemu nie wejdziesz? – zapytał i postawił kota na ziemię.- Prezes Miał tak drapał drzwi, że wiedziałem, że stoisz pod domem.


- Magnus… - westchnął Alec, odrzucając jednocześnie myśl o spaniu na dworcu. Teraz marzył tylko o tym, żeby Magnus go przytulił i powiedział, że będzie dobrze. – Nie chciałem przeszkadzać…


- Alec, ty nigdy mi nie przeszkadzasz! – uśmiechnął się i chwycił go za rękę, wprowadzając do domu. Kiedy przeszli przez próg, Alec postawił torbę na ziemi a Magnus od razu na nią spojrzał. – Coś się stało, prawda?


Alec pokiwał głową i po prostu objął Magnusa w pasie, kładąc głowę na jego ramieniu.


- Nawet sobie nie wyobrażasz…-wyszeptał w jego ramię.


Magnus odsunął się nieznacznie i chwycił jego podbródek, unosząc go do góry. Przez chwilę dokładnie go obserwował, po czym stwierdził:


- Płakałeś. – kiedy Alec przytaknął, wiedział, że stało się coś złego. Alec rzadko płakał, był silny i nigdy nie pokazywał, że coś go zraniło. - Powiesz mi, co się stało? – zapytał cicho, delikatnie gładząc go po policzku.


- To chodź do salonu – przetarł oczy i ruszył w głąb mieszkania. Doskonale znał rozkład pomieszczeń i wiedział gdzie, co jest. Dość często tu bywał i zdążył się oswoić z tym mieszkaniem. Usiadł na miękkiej kanapie między puchatymi poduszkami i podciągnął kolana pod brodę. – I Magnus? Zrobisz mi herbaty?


- Pewnie, kwiatuszku – udał się do kuchni i po kilku minutach wrócił z dwoma parującymi kubkami herbaty. Postawił je na stoliku a sam usiadł na fotelu naprzeciwko chłopaka. Chciał w ten sposób dać mu trochę przestrzeni i nie naciskać do zwierzenia.


Alec długo milczał, co jakiś czas tylko sięgał po kubek, upijał łyk i go odstawiał. Nerwowo wykręcał palce i zerkał na Magnusa, który cierpliwie siedział i czekał aż zacznie mówić. Westchnął po raz ostatni i postarał się uśmiechnąć lekko, kiedy w miarę uporządkował swoje myśli.


- Powiedziałem rodzicom, że jestem gejem – wyznał na jednym wdechu, zerkając spod grzywki na Magnusa. Ten zachęcił go wzrokiem by mówił dalej.- I tata nie przyjął tego najlepiej… Strasznie się wkurzył – kiedy to mówił nieświadomie dotknął miejsca w które go uderzył – i wyrzucił mnie z Instytutu. Teraz jestem bezdomny – wyznał. Było mu głupio, że własny ojciec okazał się takim dupkiem.


Magnus w czasie, kiedy Alec mówił przesiadł się na kanapę obok niego i dodając mu otuchy delikatnie go miział po udzie. Ten dotyk chyba rozluźniał Alexandra, ponieważ oddychał spokojniej.


- A co na to Maryse?


- Mama? Ona zrozumiała, powiedziała, że mam być szczęśliwy, ale tata… - głos mu się załamał.- On… nie widziałeś tego, wpadł w furię. Powiedział, że jestem wybrykiem natury i on już nie jest moim ojcem.


W tym momencie Alec całkowicie się rozkleił i łzy zaczęły lecieć po policzkach.


- On powiedział, że mam się wynosić i nigdy nie wracać. Że przynoszę hańbę nazwisku Lightwood! Rozumiesz to?! – te wszystkie emocję go przerosły. Nie był przygotowany na taki obrót sytuacji, nie spodziewał się takiego zachowania swojego ojca.  – Czy ze mną naprawdę jest coś nie tak…?


- Nie, z tobą jest wszystko dobrze – wziął go na kolana i pozwolił, żeby Alec moczył mu koszulkę swoimi łzami. – To twój ojciec ma jakiś problem. Ty jesteś NORMALNY – specjalnie podkreślił ostatnie słowo. Sam pamiętał jak przechodził przez to samo, co Alec. Zanim zaakceptował swoją orientację też uważał, że to w nim jest jakiś problem, defekt.-  Nie martw się, jakoś damy sobie z tym rade. Nie takie rzeczy się pokonało, prawda?


Alec przytaknął cicho, nadal się wtulając w ciepłe ciało Magnusa. To ciepło bijące od czarownika dodawało mu sił i wierzył, że wszystko się ułoży. Teraz jedyna rzecz, która zaprzątała mu głowę to była kwestia jego przyszłego miejsca zamieszkania. Nie wiedział jak ma się zapytać o to Magnusa i tym samym nie narzucać mu się. Po przyjściu do niego nie miał ochoty nocować gdzie indziej, ale z drugiej strony wspólne zamieszkanie to poważna rzecz, nie wolno podejmować takich decyzji za szybko.


- Magnus…  bo ja…


- Nie przejmuj się. Uszykuję dla ciebie pokój – uśmiechnął się do niego, czytając mu w myślach i uprzedzając jego pytanie. Nie mógł pozwolić, żeby Alec błąkał się gdzieś, szukając miejsca na nocleg. Widząc lekki uśmiech na twarzy Lightwooda wiedział, że ich wspólne mieszkanie może mieć ciekawe konsekwencje.


- Dziękuję – wyszeptał i złożył delikatny pocałunek na ustach czarownika.


Nic nieznaczący całus po chwili przerodził się w coraz bardziej śmiałe i naglące pocałunki. Obaj zatracili się w tym, co robili. Magnus powoli wsuwał dłonie pod koszulkę Nocnego Łowcy, chcąc go pozbawić tej części garderoby, kiedy na kanapę z przeraźliwym piskiem wskoczył Prezes Miał.  Alec zaśmiał się i odsunął się od chłopaka.


-Myślę, że Prezes jest zazdrosny. Dokończymy później~ - powiedział z uśmiechem Alec, wstając i udając się do łazienki opłukać twarz by trochę ochłonąć.


„Boże Magnus… Co ty ze mną robisz?”- uśmiechał się do swojego odbicia w lustrze.


Wzrok miał rozochocony, usta nabrzmiałe od pocałunków, włosy poczochrane. Kiedy się trochę ogarnął, wyszedł z łazienki i zobaczył jak Magnus przeszukuje jakieś kartonowe pudła.


- Pomyślałem, że możemy obejrzeć film. Właśnie czegoś szukam dla nas.


- Spoko – usiadł przed telewizorem i czekał aż czarownik coś włączy, jemu było obojętnie, co będzie leciało. Magnus wprawił go w dobry humor i czuł się mniej przybity.


Po kilku chwilach film został wybrany a Magnus objął ramieniem Aleca i starał się skupić na fabule. Tak im zleciał cały wieczór, na delikatnym przytulaniu i drobnych pocałunkach. Skończył się dopiero, kiedy Alec oznajmił, że już nie da rady siedzieć i zaraz zaśnie. Magnus uszykował mu osobny pokój, mając jednak nadzieję, że Alec wybierze dzielenie z nim jego łóżka. Nocny Łowca jednak odmówił, wypominając Magnusowi, że gości się nie molestuje podczas pierwszej wizyty w domu. Zatem obaj grzecznie powiedzieli sobie dobranoc i poszli spać.
**

22 czerwca 2014

Rozdział II. Przyjacielska przysługa (SHINee x Exo)

Wstawiamy kolejny rozdział ff o SHINee x Exo. 
Napiszcie co sądzicie o tym ff w komentarzach. Liczymy na Wasze opinie :)
Yoona & Herbata 

~o~
Po ciężkich trudach SHINee stawili się pod drzwiami dormu EXO. Przyjechali samochodem Minho, ale byli oczywiście mocno spóźnieni przez Key, który musiał wyglądać idealnie i dwie godziny blokował innym łazienkę. Wszyscy byli podekscytowani oprócz Taemina. On jeden z całej grupy uważał to za zły pomysł i nie miał ochoty tu być. Trzymał się na uboczu grupy, a kiedy Onew zadzwonił do drzwi, skrył się za Minho. Otworzył im Chanyeol i z uśmiechem zaprosił do środka. 
- Zapraszam. Wchodźcie - kiedy zobaczył, że Taemin się wlecze, dodał: - Nie bój się. Nie ugryzę cię - i pociągnął go za rękę do salonu, a za nimi ruszyli pozostali członkowie zespołu. 
- Ej! Zaczęli bez nas - powiedział z wyrzutem Key. 
- A niby czyja to wina, że przyjechaliśmy tak późno? - dogryzł mu Minho. 
Key pozostawił to bez komentarza i zaczął rozglądać się po mieszkaniu Exo. Zaglądał im w każdą szufladę, w każdy kąt. Nawet zajrzał im do szafy (gdzie Xiumin z rana szukał Narni, ale jej nie znalazł). W końcu Suho nie wytrzymał i spytał się, czy coś zgubił. Key wzruszył ramionami.
- Tak się tylko rozglądam, ale nie znalazłem nic ciekawego.
W czasie kiedy Kibum rozglądał się po pomieszczeniu, do Chanyeola podbiegł Baek. Uwiesił się mu na ramieniu i przysunął swoje wargi do jego ucha. Mruczał mu coś po cichu, próbując namówić go na jeden ze swoich pomysłów. Wyższy tylko kręcił głową, nie zgadzając się ale Baekhyun nie ustępował. Nawet wtedy, gdy usłyszał kategoryczne nie i pochylił sie po raz ostatni do ucha Chana. Przejechał swoim językiem po małżowinie, by następnie złapać ją zębami i ugryźć, mrucząc ciche „Channie, noo…”. Chanyeol jęknął, a złośnica Baekkie uradowany klasnął w dłonie i w podskokach popędził w stronę Luhana, który siedział na kolanach Sehuna. Pociągnął go za nadgarstek w chwili, gdy miało dojść do aktu pocałunku. Oznajmił mu, że Yeol się zgodził i oboje wylecieli z salonu, mijając gości. 
- Przepraszam was, że wszyscy się już rozpędzili, ale tak wyszło... - ostatnie słowo wypowiedział jakby bez życia, bo spostrzegł, że Xiumin włazi na Tao, który siedział przy stole, tasując talię kart. Niektórzy grali w pokera. D.O i Kris siedzący obok w dziwny sposób nachylali się do blatu. Taemin spostrzegł, że on wciągają kreski! Wiedział, że oni są pomyleni, ale że do tego stopnia? Kai, gdzie Kai... 

Po dwóch godzinach już każdy miał dobrze. Key z Jonghunem znaleźli dla siebie ustronne miejsce na fotelu, Sehun z Luhanem jedli razem paluszki na podłodze, a wraz z nim Minho. Onew miał słabą głowę, więc członkowie jego grupy pilnowali go jak oka w głowie. Po kilku kieliszkach zaczął majaczyć coś o tym, że nieszczęśliwie się zakochał, ale jak dano mu kurczaki w panierce to się uspokoił. Usiadł sobie obok Krisa, który spokojnie, ale z usmiechem na twarzy wszystko obserwował. 
- Wu... - jęknął chłopak, patrząc na niego znad jedzenia. - Chciałbym zjeść z tobą kurczaka~ - i wyciągnął w jego kierunku talerz. Jednak biedny spotkał się z odrzuceniem, bo lider spojrzał na niego wymownie i powiedział: 
- Chicken is not my style. - po czym wstał i dosiadł się na kanapę do Kaia, Chanyeola, Taemina i Xiumina. 
Fan kurczaków zrobił się smutny, aż mu się żyć odechciało. Jak dobrze, że kurczaki nigdy go nie zostawią. Topił w nich właśnie swoje smutki.
- Kurczaki zawsze są ze mną. Kurczaki mnie zrozumieją, pocieszą, nie krzyczą. Kurczaki nie odrzucają mojej miłości… Kurczaki są moją miłością, one mnie nie zostawią. Wysłuchają…
- Fan service! - krzyknął Chen, wstając i zaczynając gibać się w rytm muzyki. Zbliżył się do Baekhyuna i zaczął nim trzepać. - Jestem przekonany, że Exo radzi sobie z tym lepiej. He! Yehet!
- Bzdury pieprzysz! To my potrafimy to lepiej zrobić. - krzyknął Jonghyun. 
- My! - wydarł się Luhan, po czym zaśmiał. 
- Ohorat! - dodał Sehun.
Chanyeol spojrzał z wyrzutem na Baeka i Chena. Nie podobało mu się, że ta dwójka próbuje pokazać wspólny fan service. Fuknął ze złością i odwrócił głowę w stronę Taemina, Xiumina, Krisa i Tao, którzy siedzieli obok niego na kanapie. Dyskutowali o czymś z ożywieniem. Tylko Taemin siedział przygaszony i co chwila podnosił wzrok i rozglądał się po pomieszczeniu. Chanyeol próbował wyłapać o czym rozmawiali jego przyjaciele, ale nie potrafił skupić się na ich słowach, gdyż kątem oka ciągle obserwował swojego młodszego braciszka. W pewnej chwili, kiedy uznał, że trzeba wszystko zignorować, poczuł jak ktoś ciągnie go za rękaw bluzki do góry. Podniósł wzrok i zobaczył uśmiechniętą buźkę Baekhyuna. 
- Channie, zróbmy razem fan service! - powiedział radośnie jeszcze bardziej się uśmiechając. 
- Nie mam ochoty - burknął Chanyeol i odsunął się. Nadal był zły i zazdrosny. Baek powinien najpierw do niego przyjść i z nim pokazać, co potrafi a nie z Chenem. Przecież to ja jestem jego przyjacielem, a nie on! Pomyślał ze złością.
- Proszęęęę... - miałczał mu nad uchem. Kiedy nie doczekał się żadnej reakcji ze strony Yeola, zaczął sugestywnie ocierać się o jego kolana.
- Co ty robisz?! 
- Skoro nie chcesz wstać, to możemy pokazać to na siedząco - powiedział niewinnie. - Zobacz. Chłopaki nas obserwują - zrobił gest ręką w stronę grupki siedzącej przy stoliku. Miał rację. Byli oni dokładnie obserwowani. - Nie możemy się teraz wycofać - szepnął mu na ucho, owiewając przy tym ciepłym powietrzem jego płatek.
Chanyeol głośno przełknął ślinę. Robiło mu się coraz bardziej gorąco i duszno. A najgorsze w tym, że zaczął się podniecać. Baekhyun może wyglądał niewinnie ale kiedy pozory niewinności i słodkości opadały, pokazywało się jego prawdziwe oblicze. Był on wtedy napalony, (szczególnie kiedy się upił lub naćpał) na każdego w zasięgu jego wzroku. Tym razem na cel obrał sobie Bogu winnego Chanyeola. 
Baekhyun obrócił się tyłem do ofiary i swoimi kształtnymi pośladkami raz po razie ocierał się o nogi Parka. Ostatni raz otarł się jeszcze o niego i odwrócił się tak, by być z nim twarzą w twarz. Uwodzicielsko oblizał usta nachylając się do szyi chłopaka. Złożył na niej pocałunek i zjechał wargami na obojczyk. Zassał się na delikatnej skórze, zostawiając krwistą malinkę. W tej właśnie chwili Chanyeol odzyskał jasność umysłu i odepchnął jego głowę od siebie. Było mu cholernie dobrze, ale to było zbyt intymne by robić to na oczach wszystkich. 
- Skończ już Baek - powiedział zdecydowanym acz drżącym z nadmiaru emocji głosem. Wstał z kanapy, zdejmując delikatnie z siebie Baekhyuna, który nie wiadomo kiedy usiadł na nim okrakiem. Zobaczył smutek w oczach Byuna. Przeklinał w myślach alkohol za to, że ma on taki wpływ na ludzi. Gdyby Baekhyun nie był po pijaku nigdy by się nie zdobył na taki gest. Chanyeol odwrócił wzrok by nie patrzeć w te ciemne, hipnotyzujące tęczówki. Chciał jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia cuchnącego alkoholem i narkotykami. Musiał się przewietrzyć. Na odchodne pocałował Baekhuna w czoło. Baek poczuł się odrzucony i zastanawiał się co zrobił źle. Jeszcze przez krótką chwile siedział rozmyślając, ale postanowił utopić smutek w kolejnej kresce. Podchodząc do stołu usłyszał:
- Dostaliście tylko 5 punktów, bo nie było zaangażowania z dwóch stron - powiedział złośliwie Key, pokazując język.
- Mam to w dupie - odpowiedział mu Baek zły na cały świat. Usiadł przy stole i wciągnął kreskę. Teraz liczyło się dla niego by dobrze się zabawić, nieważne z kim. 
- To teraz nasza kolej! - zawołał radośnie Kibum. Podciągnął Jonghyuna do góry. - Chodź Jongi! Pokażemy tym nieudacznikom, co to znaczy prawdziwy fan service!
Jong brutalnie wbił się w wargi Key. Jego język wślizgnął się do środka, badając wnętrze i gładząc policzki. Jedną rękę wplótł mu we włosy i gwałtownie odchylił jego głowę do tyłu by mieć lepszy dostęp do szyi. Key na ten gest jęknął z bólu, rękę Jonghyun położył na jego pośladku, ugniatając go. Ustami zjechał na linię szczęki, składając na niej drobne pocałunki. Kiedy dojechał z pocałunkami do jabłka Adama, zassał się na nim.
- Och... - pojedyncze westchnienie wyrwało się z ust Key.
- Tak... jęcz dla mnie kociaku - wyszeptał Jonghyun z wargami przy szyji swojego chłopaka.
Ręka, która gładziła pośladki teraz dociskała mocno ciało Key do jego. Chciał by Kibum poczuł jak potrafi na niego działać. Ręka z włosów przeniosła się na plecy, jeżdżąc po kręgosłupie w górę i w dół. Czuł jak Bummie drży w jego ramionach. Czuł także ich rosnące erekcje. Key zaczynał się coraz bardziej angażować. To już przestał być fan service, kiedy Kibum przesunął swoją rękę na wybrzuszenie w spodniach Jonghyuna.  Teraz miarowo pieścił go przez materiał spodni
Posunęli by się dalej, gdyby nie usłyszeli braw i okrzyków radości. Niechętnie odsunęli się od siebie. Napaleńce, czego innego mogłem się spodziewać? Przeszło Taeminowi przez myśl. 
- Dostajecie 10 punktów! - powiedział Chen z wypiekami na twarzy. 
JongKey usieli z powrotem na ziemię niezaspokojeni.
Potem cała grupka chłopaków zebrana w jednym salonie rozważała nad tym, kto teraz ma dać pokaż. Padło na Kaia i D.O. Tylko Yeola gdzieś wcięło… 
Jongin chwycił Kyungsoo za nadgarstek jedną ręką i zaczął go ciągnąć na środek salonu, gdzie chwilę wcześniej rozgrywał się fan service. Po drodze złapał za krzesło, gdzie posadził chłopaka. 
- Siedź grzecznie, dopóki nie zacznie się piosenka. Potem rób co chcesz. - Kai uśmiechnął się do niego kusząco, pokazując białe zęby. - Włącz My Lady - poprosił Chena, prostując się i robiąc dwa kroki w tył. Gdy muzyka wypełniła pomieszczenie, Jongin automatycznie stał się tym Kaiem, który wychodzi na scenę i pokaz się zaczyna...
Zaczął poruszać się w rytm muzyki, czuł ją. Wyglądało to, jakby stał się z nią jednością. Wypełniał ją albo raczej to muzyka wypełniała jego. Zbliżał się do Kyunga tanecznym krokiem, poruszając swoim ciałem momentami w sposób, jaki wydawałby się zwykłemu śmiertelnikowi nie do wykonania. Ruch ręki w jedną stronę, tu w drugą. Ten widok był nie do opisania. D.O wpatrywał się w niego jak w obrazek z rozdziawioną buzią, trzymając się kurczowo krańców siedzenia krzesła. Gdy Kai zbliżył się do niego na niebezpieczną odległość, odruchowo się odchylił, ale tamten się nie poddawał i usiadł mu na kolanach, wplątując w kasztanowe włosy palce jednej reki, a drugą przejechał po torsie chłopaka, a jego uśmiech wręcz onieśmielał Kyungsoo, który zaczął piszczeć jak nieogarnięta nastolatka, kiedy tancerz pociągnął go za krawat, przystawiając usta to warg chłopaka, jednak ich nie dotknął.
Taemin siedział przy stole, podpierając się na łokciach, oglądając ze znudzeniem zabawę reszty chłopaków. Zauważył kątem oka, że na stole są resztki tego, co wciągał Kris. Zaciekawiło go, czy mają jeszcze tego więcej, bo chciałby spróbować. W końcu i Kyungsoo... I wtedy zauważył, że chłopak, o którym aktualnie rozmyślał, siedział na krześle, a przy nim tańczył... 
- Kai! - Wymsknęło mu się i zerwał się, zbliżając się do zgromadzonych. Patrzył jak jego przyjaciel ociera się o tamtego i siada mu na kolanach. Widać było, że dobrze się przy tym bawił.
- Kai! - Załapał Baekhyun, myśląc, że Taemin ich dopingował. Zaraz wszyscy zaczęli krzyczeć, z tej mieszaniny dwóch imion wyszło samo z siebie wspólne wrzeszczenie 'Kaisoo! Kaisoo!'. Najmłodszego członka SHINee coś zakuło... Z niewiadomej przyczyny.

~o~

Suho był zmuszony przez Baeka (albo raczej miło poproszony) o to, by kopsnął się po zioło. Rymer wiedział jak podejść mamusię exo, żeby wyszło po jego myśli, a mamusia wiedziała skąd wziąć towar. Były plotki, że on wraz z Krisem mają jakieś dziwne kontakty z mafią, ale info niestety niepotwierdzone. A jako że nie chciał iść sam, zgarnął po drodze najebanego Onew. Widać, że musiał się przewietrzyć. Lider Exo K miał dziwne przeczucie co do dalszych losów tej imprezki...
Jakiś dłuższy czas później postanowili zagrać w pokera, a żeby było zabawniej to rozbieranego. Każdy miał dobrze przez alkohol i inne używki. Swoją drogą to Suho nie wrócił jeszcze z Onew, a poszli po zioło. Ale kogo to aktualnie obchodziło? Nie ma to nie ma, po chuj temat drążyć? Więcej żarcia dla reszty. 
Siedzieli sobie na dywanie w kółku, a stawką były kurczaki - było ich naprawdę dużo. To jakby ten dorm miał jakąś tajemną spiżarnię… Luhan usadowił się między nogami Sehuna, który dzięki temu mógł obejmować go w pasie. W dodatku jego starszy chłopak nie miał już na sobie koszulki. Tak jak i Kai, Jonghyun, Lay i Xiumin. Inni pozbywali się skarpetek, bransoletek, łańcuszków, a oni nie pieprzyli się z tym i lubili pokazać ciało. Jeszcze Key zdjął spodnie, ale długa koszula dobrze zasłaniała jego intymne miejsce.
W tym momencie wrócił lider Exo K, wraz z fanem kurczaków, który… Nie wyglądał normalnie. Onew rozejrzał się po salonie i skrzywił się. Drażniło go światło, a od hałasu panującego w pomieszczeniu bolała głowa. Kiedy wzrok jego się przyzwyczaił to zaobserwował, że ludzie w pomieszczeniu są różowi i przypominają mu kurczaki. W dodatku niektórzy byli bez koszulek. A Key bez spodni? Przetarł oczy i wcisnął się na kanapie pomiędzy Krisa i Tao. Ku niezadowoleniu Krisa, Onew nachylił się do niego i szepnął mu na ucho:
- Zrobisz mi kurczaka? Kupie ci jeansy. 
Kris spiorunował go wzrokiem i doszłoby pewnie do aktu przemocy, ale w ostateczności tylko go wyśmiał. Skoro Kris nie chce zrobić mu kruczka to może ktoś inny. Spojrzał wymownie na Tao.
- A może ty zrobisz mi kurczaka? 
- Ty odwal się od Pandy - powiedział Kris i zepchnął go z kanapy na ziemię. Onew lądując na ziemi poczuł woń kurczaków. Zaciągnął się głęboko powietrzem, delektując się nim. Nagle zerwał się na równe nogi i poleciał do osób grających w karty. Stanął nad nimi i krzyknął:
- Wooow! KURCZAKI! - I chciał wziąć jedno skrzydełko z puli gry, ale Lay odtrącił jego rękę. Zły lider zaczął tupać i skakać po pokoju, wyzywając każdego z osobna. 
- Onew? - Jonghyun w końcu nie wytrzymał jego wrzasków i spytał. - Czy ty coś brałeś?
- Jongiiiii.... jaaaa nic nieeee brałem! - powiedział, przeciągając samogłoski. - Nooo dooobra, może troszkę, ale to Suho mi dał! - wskazał palcem lidera Exo K.
- Ej! Suho. Czemu mu coś dałeś? - zapytał z wyrzutem Minho - Później mu odbija.
- Nie jestem jego matką by go pilnować. – Junmoney wzruszył ramionami.
Onew ożywił się na słowo matka.
- Jesteś moją matką?! - uwiesił się Suho na szyi. - Mamusiuuuu! Saranghae! 
- Spierdalaj! Mówiłem, że NIE JESTEM TWOJĄ MATKĄ! 
- Niee? To gdzie jest moja mama? 
I w jednej chwili rozpłakał się, klęcząc na podłodze. 
- Onew! W kuchni są kurczaki. - krzyknął ktoś z grających w karty.
- Jeeeejjj! Kurczaki!
Momentalnie przestał płakać i poleciał do kuchni, wołając "Cip cip cip~".

~o~

- KOCHANIE, STANĄŁ CI! - Luhan wykrzyknął zaskoczony, a Sehun na ten komentarz spiął się. Onew nucąc 'la lala~' skocznym krokiem wędrował akurat do kuchni, całkowicie pochłonięty myślą o kurczakach, natomiast pozostali ucichli i spojrzeli na Luhana, który zaśmiał się nerwowo.
- Coś ty powiedział? - Zapytał Baek po chwili ciszy, wbijając w nich wzrok.
Oh Sehun, wymyśl cokolwiek, bo zaraz zrobi się tutaj niesmacznie, mimo zapachu kurczaków roznoszącego się po salonie. 
- Taemin! - W końcu wymyślił - Ty lepiej zacznij się nam spowiadać z tego, co zaszło na sali, zanim tam przyszliśmy. – Zwrócił się do chłopaka siedzącego samotnie przy stole.
- Chyba zanim wpadliście jak stado baranów. - Rzucił Key.
- Ale o co ci chodzi? Z czego mam się spowiadać? - zapytał przestraszonym głosem Taemin. 
- Nie udawaj takiego niewiniątka. My wszystko widzieliśmy. Ten twój pocałunek z Jongiem. 
Taemin mocno zaczerwienił się i nie wiedział co mu odpowiedzieć. Kiedy decydował, czy skłamać czy powiedzieć prawdę, z pomocą przyszedł mu Key.
- Taemin po prostu chciał się nauczyć całować. Idzie na randkę i się boi. 
- I dlatego Jonghyun go pocałował? - zapytał ze zdziwieniem Sehun. - Nie przeszkadzało ci to? Że twój chłopak całuje innego? 
- Przeszkadzało i nadal przeszkadza. Jestem po prostu typem zazdrośnika.
- Och Bummie przestań - wtrącił Jonghyun. -  Czasami trzeba się zabawić i przełamać rutynę. 
- Przełamać rutynę? - prychnął ze złością Kibum. - Jakie ładne określenie na zdradę!
- Jak zwał tak zwał...
- A więc teraz tu przy wszystkich oznajmiasz mi, że będziesz mnie zdradzał?! 
- Tego nie powiedziałem! 
- Ale to miałeś na myśli! Wybij sobie z głowy moje ciało przez najbliższy czas. Masz celibat. 
- To się jeszcze okaże... - burknął pod nosem Jonghyun.
- A teraz w dodatku sugerujesz, że będę cię błagał o to żebyś mnie dotknął?! Co za chamstwo! 
- Uhhh... - westchnął głośno Jong. - Ty nie będziesz błagał. Jesteś na to za dumny. Raczej chodziło mi o to, że kiedy będę miał ochotę to wezmę cię siłą.
Ostatnie zdanie szepnął mu do ucha. Twarz Kibuma momentalnie zrobiła się czerwona. Jak na razie miał dość Jonghyuna i jego aroganckiego zachowania. Odsunął się od niego tak by była miedzy nimi półmetrowa przerwa. 
Kiedy każdy z zebranych ludzi przysłuchiwał się kłótni, Taemin dziękował Bogu, że o nim zapomniano. Już myślał, że fakt, że nie potrafi się całować został puszczony w niepamięć, kiedy obok niego usiadł Kai i zapytał:
- Więc masz problem z dziewczynami? - Uśmiechnął się do niego bardziej niegrzecznie, niż słodko, a zamiar był inny, ale to wina alkoholu. W końcu każdy mógł coś zajarać, wciągnąć i napić się do zgonu. Można aktualnie obstawiać, że każdy miał dobrze i świetnie się bawił. Największy odlot to jednak miał Onew, który czasami przebiegał przez salon, krzycząc, jęcząc lub skacząc z drewnianą łyżką. 
Wracając... Jongin objął swojego przyjaciela ramieniem, kiedy nie uzyskał odpowiedzi. - Taemin? 
Kai nie zwracał się często do niego po imieniu, a jak to już robił, to było coś na rzeczy. 
- Bo to przez nasz debiut. Nigdy nie miałem okazji pójść na randkę. 
- Pomogę ci. Tu najpierw trzeba dobrze wypaść. A będąc nieprzygotowanym... Będzie źle. - O Boże, Kai nie ma na sobie koszulki. - Masz na imię Czekolada? 
- Hmm...? 
- Masz? 
- Yyy, no nie. 
- Szkoda, bo rozpłyniesz mi się na ustach. - Szepnął mu do ucha, na co Tae zrobił się czerwony jak burak. 
- MASZ NA IMIĘ MAJONEZ? - Krzyknął Kris z kanapy, słysząc ich rozmowę. 
- Co..? - Obaj przyjaciele zrobili zdezorientowaną minę, siedząc przy stole
- Bo z pewnością pasujesz do moich jajek! - Lider Exo M odpowiedział dumnie, kierując wzrok na Tao. 
Jongin wybuchł niepohamowanym śmiechem, nalewając sobie do czyjegoś kieliszka i napił się, po czym powiedział do towarzysza:
- A przyjebał ci ktoś kiedyś z całusa?
- Ja! - Wykrzyczał Jonghyun, machając do nich, jednocześnie miziając Key po nogach. Pozostali siedzieli na dywanie, grając, ale powoli ta zabawa zaczynała robić nudna. D.O wstał niezdarnie z podłogi i przyczłapał się do stołu. Padł tyłkiem na krzesło obok Taemina, rozglądając się i szukając jedzenia. 
- Ej, macie coś słodkiego?
- Tak. Moje usta. - Powiedział Kai, uśmiechając się zadziornie i wskazując na swoje usta palcem. - Chcesz sprawdzić?
- Podziękuję. O czym tak gadacie? 
- Uczę Taemina jak poderwać dziewczynę. 
- Uhu. Jak będziesz z nią sam na sam to zapytaj się, czy potrafi wchodzić na drzewa. 
- Po co?
- Żeby strzepała ci gruchę, hehe~
- Możesz się jej też zapytać "Czy bolało jak spadłaś z nieba?" - zaproponował nieśmiało Tao. 
- Weź przestań - Kris szturchnął go w ramię. - To strasznie oklepane. Lepsze jest "Czy wyjdziesz... ze mną do toalety?" albo "Zamieszkajmy razem w łóżku" albo jeszcze to "Hej mała! Chcesz poznać moją chusteczkę? Z chloroformem?" 
- Ogarnij się Kris - powiedział Baekhyun. - Jeśli Taemin tak powie do dziewczyny to dostanie od niej w twarz. Taemin - tu zwrócił się twarzą do maknae SHINee. - nie słuchaj Krisa, bo tylko źle na tym wyjdziesz. Nigdy nie poderwałby żadnej dziewczyny gdyby nie był w Exo.
- Zazdrościsz mi Baekhyun, że ja mam napalone fanki, a ty nie? 
- Jaaaasne... Mniejsza z tym. Możesz jej powiedzieć: "Przytulaj mnie. Choćby w myślach"
- Ten nawet mi się podoba - oznajmił Taemin uśmiechając się do Baekhyuna. 
- Hej, hej, hej. Tyś mój klej. Super glue. I love you - zamruczał pod nosem Xiumin, zjawiając się na kanapie.
- Przerzucamy sie na angielski? - podłapał Kris. - W takim razie: I feel train to you! - i roześmiał sie na cały głos.
- E tam. Do kobiety trzeba z czułością i subtelnością. - Powiedział Chen, podchodząc do Taemina. Nachylił się, by być z nim twarzą w twarz i położył dłonie na jego ramionach. - Całkiem ładnie ci w tych oczach. - Podniósł lewą brew do góry. Jongin obserwował ich z boku, aż w końcu się odezwał.
- Ej, nie podrywaj mi go, dobra? - Odepchnął go, wydumując usta. 
- O ja pierdzielę, jak ty zajebiście się uśmiechasz. - Stwierdził najmłodszy z SHINee, patrząc na Chena. 
- O. Ucz się od mistrza, a każda będzie twoja. - Pogłaskał go po główce, wycofując się.
- Ale Jong i Key nie uczyli ciebie jak zdobyć dziewczynę, tylko co zrobić, kiedy ona będzie się domagać czegoś więcej. - Kai stwierdził, marszcząc czoło i rozglądając się po salonie. - Spójrz. - Kiwnął na tańczących ze sobą Luhana i Sehuna. Teoretycznie to oni tańczyli. Praktycznie się przytulali - Całowanie nie jest takie trudne. - I jak na zawołanie obserwowana parka poleciała w ślinę.

~o~

Key przyglądał się jak reszta gra w karty, ale sam nie brał już udziału. Po kłótni z Jonghyunem odechciało mu się grać. W czasie gry pozbył się spodni, więc teraz siedział w samych bokserkach i koszuli. Nie przejmował się tym zbytnio, bo każdy z obecnych nie miał już jakiejś części garderoby. Jonghyun był bez koszulki. Było widać wszystkie jego wyrzeźbione mięśnie. Key kątem oka podziwiał tego głupiego dinozaura, jak nazwał go w myślach. Chociaż zarządził celibat i nadal był zły na niego, to nie mógł się powstrzymać od zerkania na jego ciało. W pewnej chwili niezauważalnie podszedł do niego Baekhyun ze szklanką w ręce.
- Trzymaj - powiedział i podstawił mu szklankę pod nos. Key skrzywił się kiedy poczuł silną woń alkoholu. Już i tak miał dość, kręciło mu się w głowie a kolejna dawka alkoholu nie przyczyniłaby się do poprawy jego stanu. 
- Nie chcę - pokręcił głową i odepchnął jego rękę. - Mam już dość procentów.
- No weź. Utopisz swoje smutki w procentach.
- Nie mam smutków - odburknął Key.
- Taa, jasne... I wcale się nie pokłóciłeś ze swoim chłopakiem. Bierz.
- Mówię przecież, że nie chcę! - Key stracił cierpliwość. Zresztą nadal pamiętał obraźliwe wierszyki Baekhyuna i postanowił dokonać na nim aktu zemsty w odpowiedniej chwili. Dlatego nie mógł się teraz z nim pogodzić, mimo wyciągniętej ręki na zgodę. 
Baekhyun pochylił się nad nim i szepnął mu do ucha:
- Ja wiem, że chcesz. No dalej zabaw się...
Key natychmiast od niego odskoczył.
- Jeśli napije się łyka dasz mi spokój? 
- Oczywiście - powiedział z przebiegłym uśmiechem. 
Key wziął małego łyczka i oddał mu szklankę. Dziwny był ten alkohol, przeszło mu przez myśl. 
- Napiłem się. Teraz spadaj.
Baekhyun teatralnie się ukłonił i stanął przy ścianie, obserwując Kibuma. Do alkoholu, który mu podał dosypał trochę narkotyków, by otumanić Key i go przelecieć, kiedy ten będzie bezbronny. Teraz wystarczyło czekać na efekty tego przebiegłego planu. Obserwował dalej Kibuma kiedy podszedł do niego Suho ze skrętem w dłoni. Wcisnął mu go w usta, a Baekhyun się mocno zaciągnął, lecz zamiast wydmuchać dym, zaczął kaszleć i krztusić się. Suho nie wiedząc jak mu pomóc, chwycił szklankę, którą Baek miał w dłoni i przystawił mu ją do ust, każąc popić. Baekhyun otumaniony skrętem nie skojarzył, że to ta sama szklanka z narkotykiem, z której pił Key. Ciągle kaszlając, wypił całą zawartość jednym duszkiem. Kiedy kaszel ustał, Suho odszedł rozdawać skręty innym osobom. Baekhyun poczuł powoli jak traci panowanie w nogach i osuwa się po ścianie na podłogę. Teraz do niego dotarło, popełnił ogromny błąd. Gdyby miał władne kończyny walnął by się ręką w czoło. Nie mógł jednak tego zrobić przez działanie narkotyku. "Tak miało być z Kibumem a nie ze mną!" wkurzał się w myślach na siebie. Po kilku minutach działanie środka przeniosło się też do jego mózgu i śmiał się bez powodu z każdej możliwej rzeczy.

~o~

- Ej. Kyung. - Jongin szturchnął prawie nieogarniającego już D.O - Ty całowałeś się może kiedyś? 
- No z kilka razy. A co? - Zamrugał oczami. Najebany. 
- Przeliż się z Taeminem. - Wskazał na przyjaciela palcem. Duże oczy Soo zrobiły się jeszcze większe niż zwykle, zdziwiło go to polecenie. - No dalej. - Złapał ich za ramiona i zbliżył do siebie. 
- A kto powiedział, że ja chcę? - Zapytał przestraszony maknae.
- Cicho. Pomagam ci po przyjacielsku.
Kyungsoo z ociąganiem przybliżył swoją twarz do Taemina. Chwycił go za podbródek i powiedział: 
- Zamknij oczy i wyobraź sobie, że całujesz się z dziewczyną.
Fajna przyjacielska przysługa, nie ma co. Taemin pokiwał głową i spełnił polecenie. Zamknął mocno oczy i próbował przywołać obraz dziewczyny z którą się umówił lecz zamiast dziewczyny pod jego powiekami pojawił się Kai. Jego uśmiech, oczy, ciemna skóra... Czemu wyobraziłem Kaia?! - zapytał siebie w myślach. Dalej roztrząsałby tę kwestię, gdyby nie poczuł jak język Kyungsoo próbuje wedrzeć się do jego podniebienia. Uchylił nieco wargi tym samym pozwalając przejąć inicjatywę D.O. Poczuł jak ręce Kyunga zaczęły błądzić po jego ciele. Kiedy jego koszulka zaczęła być podciągana do góry, cały się spiął. Kai zauważył jego niepewność.
- Spokojnie Tae - wymruczał mu do ucha i jednocześnie delikatnie je liznął. - Kyungsoo nie zrobi ci krzywdy. 
D.O powoli podciągał jego koszulkę do góry, aż wreszcie zmusił Taemina do podniesienia rąk i zdjęcia koszulki. Taemin wciągnął głośno powietrze, kiedy jego tors został odkryty. Gdyby był trzeźwy pewnie przejąłby się tym faktem bardziej, że jest rozbierany przez dwóch chłopaków. Ale po wypiciu dużej ilości alkoholu i wciągnięciu kilku kresek mąciło mu się w głowie. Z daleka słyszał głosy chłopaków z jego zespołu. Mówili coś w stylu: "Wow, nasz słodziak" i gwizdali. Rozróżnił też głos Key. Mówił on chyba do Jonghyuna: "Ależ mój synek sie rozkręcił" lecz dla Taemina w tej chwili nie liczyły się ich komentarze. Chciał czuć tylko ręce i usta które go pieściły. Nie był pewny czy to Kyungsoo się z nim zabawia, czy może jednak Jongin. Miał nadal zamknięte oczy.
Nagle poczuł czyjeś usta na swoim jednym sutku. Delikatnie go ssały i przygryzały. Drugi był szczypany ręką. Otworzył gwałtownie oczy i zobaczył głowę Kyunga pochylającą się nad jego klatka piersiową. Kai uważnie ich obserwował z boku i uśmiechał się. Co jakąś chwilę wydawał polecenia D.O co ma zrobić. Chłopak pocałował Taemina w usta, by następnie zjechać swoimi wargami na jego szyję. Powoli składał pocałunki na całym jego ciele. Tae wplótł mu palce we włosy, oddając się tej przyjemności. Mocniej zacisnął palce na jego włosach kiedy język D.O znalazł się w jego pępku, zataczając kółka. 
- Poczekaj - powiedział nagle Kai i odsunął Kyunga od Taemina. Sam zajął jego miejsce. - Chcesz się teraz inaczej zabawić? - zapytał uwodzicielskim głosem.
Taemin w tamtej chwili zgodziłby się na wszystko by jeszcze raz poczuć to obezwładniające uczucie. Dlatego pokiwał twierdząco głowa nie przejmując się konsekwencjami swojej decyzji. Kai uśmiechnął się przebiegle widząc zgodę. Położył swoje ręce na jego klatce i zjeżdżał nimi powoli, aż dotarł do paska spodni. Przesuwał palcami po klamrze, by w końcu zacząć ją rozpinać. Taemin otworzył szeroko oczy ale nic nie zrobił. Tancerz rozpiął pasek i powoli odpinał guziki jeansów. Oblizał sugestywnie usta i zapytał: 
- Podoba ci się? 
- Yhmmm... - mruknął Taemin pochłonięty palcami Kaia, które wnikały coraz dalej do jego spodni. 
Rozporek został rozpięty a spodnie zsuwały się z nóg Tae aż w końcu zostały całkiem zdjęte i rzucone gdzieś w kąt a on został w samych bokserkach. Kyungsoo obserwował ich z boku i coraz bardziej czuł ucisk w spodniach. Miał nadzieje, że Kai nie będzie się bawił z Taeminem w nieskończoność, bo jemu też spodobały się zabawy z maknae SHINee. Jongin przesunął rękę na wybrzuszenie w bieliźnie Taemina. Zaczął naciskać na jego męskość przez materiał. 
- Achh! - z gardła Taemina wyrwał się cichy jęk. 
Kai na ten dźwięk poruszył ręką w górę i w dół, masując i ściskając.
Macany chłopak zasłonił sobie usta ręką, by nie wydawać żadnych dźwięków. Nie chciał bardziej przyciągać uwagi innych hyungów. I tak był obiektem zainteresowania wszystkich zebranych w salonie. Chociaż może nie wszystkich. Kątem oka zobaczył jak Sehun dociska swoim ciałem Luhana do ściany i go całuje. Chciał się im jeszcze poprzyglądać, ale Kai mu to uniemożliwiał. Bawił się jego męskością ciągle ukrytą pod bokserkami. W pewnym momencie zaprzestał pieszczot.
- Czemu? - wyjęczał żałośnie Taemin.
Kai mu nie odpowiedział tylko swój wzrok skierował na Kyungsoo. 
- Przenosimy się pod ścianę. – Nie chciał robić takich rzeczy na jednym krześle. Kiedy znaleźli się tam, gdzie powinni, ciemnoskóry rzucił do Soo: - Zrób mu loda.
Taemin leżał na podłodze z rozłożonymi nogami, ale kiedy usłyszał co zaraz nastąpi natychmiast je złączył. Kyung podszedł do Taemina na czworakach. Złapał jego bokserki i jednym płynnym ruchem ściągnął je. Tae w wyniku nagłej nieśmiałości próbował zakryć swoje przyrodzenie rękoma i złączonymi nogami. 
- Zabierz ręce i rozstaw nogi - rozkazał mu Kyungsoo. 
Taemin pokręcił przecząco głową. Kai zirytował się czekaniem. Wstał i podniósł Taemina do pozycji pół leżącej. Sam usiadł za jego plecami i złapał jego kolana, rozszerzając nogi tak by Kyungsoo miał dostęp do jego penisa. Zachęcony tym widokiem D.O nachylił się i delikatnie polizał główkę. Językiem przejechał po całym trzonie by następnie wziąć go do buzi i zassać się na nim. Poruszał rytmicznie głową w gorę i w dół co jakiś czas pomagając sobie ręką. Taemin zaczął ulegać przyjemności, która rozchodziła się po jego ciele. Już nie stawiał oporu. Czuł, że długo nie wytrzyma. Szczególnie, że Kai całował go po szyi i błądził rękoma po jego klatce piersiowej. Kyungsoo przestał mu obciągać, kiedy poczuł, że ten jest na granicy. Wyjął go z ust, ocierając swoje wargi ręką. Kai w tym samym czasie popchnął Taemina tak by był na kolanach i wypiął swoje pośladki w jego stronę. Wciągnął swoje dwa palce w stronę twarzy Taemina i nakazał ssać. Ten grzecznie włożył je do buzi i językiem nawilżał. Domyślał się co go zaraz spotka i wcale się tego nie bał. Był na narkotykowym haju. Kai wyjął palce z jego buzi i skierował je do wejścia Taemina. Krążył jednym palcem po jego dziurce, lekko ją naciskając. Taemin zacisnął mięśnie czując palce Kaia. Próbował się rozluźnić ale nie potrafił. 
- Taemin a może chciałbyś obciągnąć Kyungsoo? - zapytał i nie czekał na odpowiedź. Kazał D.O wejść w usta Taemina. Kai powoli wsuwał jednego palca w jego wnętrze. Tae próbował jęknąć ale penis Kyungsoo mu to uniemożliwiał. Wszystkie jego jęki były skutecznie tłumione. Kai dołożył drugiego palca. Wykonywał we wnętrzu Taemina nożycowe ruchy palcami. Chciał go w ten sposób przygotować na coś większego. Kiedy uznał, że jest gotowy, wyciągnął palce. Swojego członka przystawił do wejścia i delikatnie napierał na nie. Pochylił się do ucha Tae i szepnął:
- Wiesz, że zawsze chciałem to zrobić - i mówiąc to wbił się z cała siła w Taemina. Jęk bólu wyrwał się z jego gardła. Kai zaczął się rytmicznie poruszać nie pozwalając mu  na przyzwyczajenie się do uczucia wypełnienia. Taemin był brany z dwóch stron. Od przodu przez D.O, który posuwał go w usta a od tylu przez Kai który rżnął go w dupę. Mimo bólu dolnych części ciała czuł przyjemność, która rozchodziła się stopniowo po jego ciele. Drżał coraz mocniej po każdym pchnięciu Kaia. Starał się też robić dobrze Kyungsoo, dlatego zaciskał swoje wargi i ssał jego członka. D.O jęknął głośno i spuścił się w usta Tae, który wszystko połknął.
- Dobrze się spisałeś - powiedział do niego i usiadł na podłodze przyglądając się jak Jongin nadal go posuwa. 
Pchnięcia stawały się coraz mocniejsze i brutalniejsze. Wbijał się w niego po same jądra i wychodził z niego prawie cały, by znów wbić się do końca. 
- Mocniej! - wyjęczał Taemin na granicy orgazmu.
Kai przyśpieszył ruchy. Ręką zaczął pieścić członka chłopaka w rytm swoich ruchów. 
- Ahh~ - krzyknął Taemin i spuścił się w dłoń dancing machine.
Kai wykonał jeszcze kilka mocnych ruchów po czym także doszedł rozlewając swe nasienie w jego wnętrzu. Wyszedł z niego i opadł zmęczony na podłogę obok D.O, podpierając się z tyłu rękoma. Tae położył głowę na jego ramieniu i zamknął oczy czując się wspaniale. 
- Kai? - zagadnął go nieśmiało - Wiesz, że właśnie straciłem z tobą dziewictwo?
Kai nachylił się i pocałował go delikatnie w czoło.
- Fajnie być twoim pierwszym.

~o~

Luhan prawie dusił się, bo jego chłopak dosyć mocno przyciskał go do ściany i całował w każde możliwe miejsce. Co jakiś czas wydobywały się z ust starszego wzdychania, które tylko utwierdzały w przekonaniu Sehuna, że idzie w dobrym kierunku. 
- Zobacz... Kai już się rozkręcił na dobre... 
- Lulu... Nie patrz tam, skoro przed sobą masz coś lepszego. - Zasłonił brunetowi oczy dłonią, muskając ustami te Luhana. Jednak ten pocałunek zaczął przeradzać się w bardziej dziki i namiętny niż dotychczas. Wepchnął język do środka, penetrując go dokładnie, natomiast palca wolnej ręki włożył w szlufkę jego spodni i mocno szarpnął. Otarł się kroczem o niego, zjeżdżając ustami niżej, na szyję. Odkrył obojczyk chłopaka, liżąc go. 
- Se-Sehun.. Uh~! - Kiedy mógł ponownie widzieć, znowu spojrzał w kierunku Jongina, Taemina i Kyungsoo. - Oni... 
- Shhh, skarbie. 
Oh Sehun rozpiął mu spodnie i włożył tam rękę, masując jego przyjaciela. Wtedy usłyszeli jak Tae zaczyna jęczeć i stękać.
W tym samym momencie do dwójki, która znajdowała się przy ścianie podszedł Chen. 
- A wy co robicie? - Oparł się niedbale o ramię Luhana, w jednej dłoni mając puszkę z resztkami piwa. - Podzieliłbyś się kiedyś swoim skarbem. - Dodał, czkając i uśmiechając się pijacko.
- Chcesz dołączyć? - Zapytał Sehun, wyjmując ręce ze spodni swojego chłopaka, które zaraz opadły na podłogę.
- Pewnie nie tylko ja, ale z chęcią skorzystam z okazji~ 
Luhan nie mając nawet możliwości wycofania się z tego, został zaprowadzony do Kaia, Kyungsoo i Taemina, którzy siedzieli zdyszani pod ścianą. 
Sehun popchnął na podłogę swojego chłopaka, który jęknął z bólu, ale mało przejmował się wszystkim dookoła. Chciał, żeby jego kochanek już go zerżnął.
- Co jest... - Zdziwił się Jongin
- Nie tylko wy chcecie sobie ulżyć. 
Na te słowa Kyungsoo został złapany przez Chena, który klęknął przy nim i wpił się w jego usta, ale tylko na chwilę, bo zaraz wstał i rozpiął sobie spodnie. Spojrzał w duże brązowe oczy D.O, po czym szarpnął go za włosy, każąc mu się zająć czym trzeba. 
Taemin, leżąc teraz miedzy nogami Kaia, był macany i szczypany przez Luhana, którym z kolei zajmował się Sehun. Tae oparł się głową o ramię głównego tancerza Exo i starał się schować twarz w jego szyi, jęcząc. To.. To takie zawstydzające, myślał. 
- Opierdol mi kolbę, córko rolnika. - Luhan szepnął mu do ucha chichocząc, po czym dodał coś o tym, że towar macany należy do macanta, więc aktualnie Taemin był jego. 
Wszyscy byli napierdoleni jak świnie. W salonie panowała duchota, mimo uchylonych okien. Nie sposób było ogarnąć, jak doszło do tego, że w końcu D.O, Luhan i Taemin znaleźli się na środku dywanu, gdzie niedawno grano w pokera, a reszta schlanych chłopaków zabawiała się z nimi. 
Jako pierwszy był Lulu, który siedząc na nogach najmłodszego członka SHINee, robił mu dobrze ręką. Taemin opierał się plecami o Kyungsoo, który obciągał Layowi, a dłońmi pieścił penisa Chena, co jakiś czas i jego wkładając sobie do ust, a wtedy ręką zadowalał Laya.
Lulu został odepchnięty od swojej tymczasowej własności przez Minho, który złapał Taemina za nadgarstek i zaczął go ciągnąć w stronę fotela, na którym następnie sobie usiadł, a młodemu kazał mu zrobić loda. Nikt się tu nie kontrolował. Taeminowi nawet to na swój sposób zaczynało się podobać. Nie przejmował się tym, że jest nagi i wypina swój tyłek w stronę innych. 
- Kto jest najpiękniejszy? - Sehun złapał swojego chłopaka za włosy i szarpnął nim, każąc na siebie spojrzeć. - No kto? 
- Ty. - Patrzył na niego.
- Kto jest twoim panem? 
- Ty! 
- Kto? 
- Oh... Oh Sehun! - Krzyknął, kiedy został mocniej szarpnięty.
- Brawo. - Pochwalił go, puszczając jego włosy. 
Tak wiec na podłodze został Kyungsoo z Luhanem. Podsumowując, to Baekhyun leżał na stole, praktycznie nie ogarniając niczego, co się wokół dzieje (Onew to samo, ale tego gdzieś wcięło, pewnie polował na kurczaki). Jongin jako jedyny zaspokojony jak ja razie, uciekł gdzieś w kąt, ale szybko dopadł go Suho, który chwiejąc się, wpadł na niego, przyciskając go do ściany. 
- Cieszęsiężenie… - Wybełkotał lider, ściskając mocniej ramiona młodszego, jednocześnie patrząc mu w oczy z pijackim usmiechem. Młody tancerz uciekł wzrokiem od swojego hyunga, poczuł się skrępowany tym spojrzeniem, ale widok za Tatą Pieniądze był gorszy... Xiumin leżał na podłodze, a D.O odwrócony plecami do jego twarzy, ujeżdżał go, tym samym dobrze zajmując się penisem Laya. Luhan z rozłożonymi nogami leżał na kanapie, gdzie wcześniej siedział tam Tao z Krisem, którzy właśnie wychodzili z salonu. Chen masował swojego przyjaciela, Kai doszedł do wniosku, ze smaruje go sobie czymś, by móc lepiej posuwać chłopaka, który miał głowę położoną na nogach Sehuna. Głaskał on swojego chłopaka, szczypał jego sutki i muskał dłonią jego ciało. 
Kim Jongin wrócił wzrokiem na liderka, który uśmiechał się do niego w tak seksowny sposób, że nie dało się go nie odwzajemnić. Nie myśląc za wiele i pod wpływem mocnych wrażeń (które pewnie odcisną mu się na umyśle w przyszłości), Jongin wpił się w usta Suho. Chciał poczuć jego wargi, to ciepło. Od razu dał się zdominować, ale nim ich języki się zetknęły, tancerz przerwał pocałunek i uciekł z jego objęć. Speszony swoim postępowaniem, zrobił to samo co Panda z Panem Galaxy. Co to było?! – jęcząc, złapał za klamkę od drzwi i otworzył je, wybiegł i trzasnął nimi. 


Blog Herbaty: http://ikaapisze.blogspot.com/