10 czerwca 2016

Magnus x Alec cz III ( Dary Anioła)

Dawno mnie tutaj nie było, bodajże 3 lata... Nawet nie wiem czy ktoś pamięta tego bloga i opowiadania ale dziś coś mnie natchnęło i napisałam dalszą część Maleca. Myślę, że po ta długim czasie mogłam wyjść z wprawy... Chociaż z drugiej strony mam kilka pomysłów na dalsze losy Magnusa i Aleca oraz więcej czasu (skończyłam matury^^) więc notki mogą się pojawiać częściej niż raz na trzy lata :)


Więc miłego czytania~


Ah! I jak macie jakieś pomysły dotyczące fabuły Maleca to piszcie w komentarzach! Bo moje niedługo mogą się skończyć a Malec jest życiem i kc ten paring <3
***


Alec nie wiedział gdzie ma się podziać. Mógł pójść do Clary i tam przenocować przez kilka dni, ale perspektywa oglądania jej i Jace’a razem, odrzucała go. Nadal coś czuł do swojego parabatai. Może to nie była miłość, ale i tak patrzenie na zakochaną dwójkę sprawiało mu lekki ból. Nawet nie wiedział, kiedy jego nogi same poprowadziły go pod dom Magnusa. Tu też nie chciał przychodzić. Nie chciał mu się narzucać. Czasami się spotykali, ale to nie było nic zobowiązującego a Alec nie chciał niczego pośpieszać. Magnus nawet nie był jego oficjalnym chłopakiem i wproszenie mu się do domu nie było dobrym pomysłem. Już miał odchodzić i pójść spać na dworzec, kiedy frontowe drzwi się otworzyły i stanął w nich Magnus z Prezesem Miał na rękach.


- Alexander? Czemu nie wejdziesz? – zapytał i postawił kota na ziemię.- Prezes Miał tak drapał drzwi, że wiedziałem, że stoisz pod domem.


- Magnus… - westchnął Alec, odrzucając jednocześnie myśl o spaniu na dworcu. Teraz marzył tylko o tym, żeby Magnus go przytulił i powiedział, że będzie dobrze. – Nie chciałem przeszkadzać…


- Alec, ty nigdy mi nie przeszkadzasz! – uśmiechnął się i chwycił go za rękę, wprowadzając do domu. Kiedy przeszli przez próg, Alec postawił torbę na ziemi a Magnus od razu na nią spojrzał. – Coś się stało, prawda?


Alec pokiwał głową i po prostu objął Magnusa w pasie, kładąc głowę na jego ramieniu.


- Nawet sobie nie wyobrażasz…-wyszeptał w jego ramię.


Magnus odsunął się nieznacznie i chwycił jego podbródek, unosząc go do góry. Przez chwilę dokładnie go obserwował, po czym stwierdził:


- Płakałeś. – kiedy Alec przytaknął, wiedział, że stało się coś złego. Alec rzadko płakał, był silny i nigdy nie pokazywał, że coś go zraniło. - Powiesz mi, co się stało? – zapytał cicho, delikatnie gładząc go po policzku.


- To chodź do salonu – przetarł oczy i ruszył w głąb mieszkania. Doskonale znał rozkład pomieszczeń i wiedział gdzie, co jest. Dość często tu bywał i zdążył się oswoić z tym mieszkaniem. Usiadł na miękkiej kanapie między puchatymi poduszkami i podciągnął kolana pod brodę. – I Magnus? Zrobisz mi herbaty?


- Pewnie, kwiatuszku – udał się do kuchni i po kilku minutach wrócił z dwoma parującymi kubkami herbaty. Postawił je na stoliku a sam usiadł na fotelu naprzeciwko chłopaka. Chciał w ten sposób dać mu trochę przestrzeni i nie naciskać do zwierzenia.


Alec długo milczał, co jakiś czas tylko sięgał po kubek, upijał łyk i go odstawiał. Nerwowo wykręcał palce i zerkał na Magnusa, który cierpliwie siedział i czekał aż zacznie mówić. Westchnął po raz ostatni i postarał się uśmiechnąć lekko, kiedy w miarę uporządkował swoje myśli.


- Powiedziałem rodzicom, że jestem gejem – wyznał na jednym wdechu, zerkając spod grzywki na Magnusa. Ten zachęcił go wzrokiem by mówił dalej.- I tata nie przyjął tego najlepiej… Strasznie się wkurzył – kiedy to mówił nieświadomie dotknął miejsca w które go uderzył – i wyrzucił mnie z Instytutu. Teraz jestem bezdomny – wyznał. Było mu głupio, że własny ojciec okazał się takim dupkiem.


Magnus w czasie, kiedy Alec mówił przesiadł się na kanapę obok niego i dodając mu otuchy delikatnie go miział po udzie. Ten dotyk chyba rozluźniał Alexandra, ponieważ oddychał spokojniej.


- A co na to Maryse?


- Mama? Ona zrozumiała, powiedziała, że mam być szczęśliwy, ale tata… - głos mu się załamał.- On… nie widziałeś tego, wpadł w furię. Powiedział, że jestem wybrykiem natury i on już nie jest moim ojcem.


W tym momencie Alec całkowicie się rozkleił i łzy zaczęły lecieć po policzkach.


- On powiedział, że mam się wynosić i nigdy nie wracać. Że przynoszę hańbę nazwisku Lightwood! Rozumiesz to?! – te wszystkie emocję go przerosły. Nie był przygotowany na taki obrót sytuacji, nie spodziewał się takiego zachowania swojego ojca.  – Czy ze mną naprawdę jest coś nie tak…?


- Nie, z tobą jest wszystko dobrze – wziął go na kolana i pozwolił, żeby Alec moczył mu koszulkę swoimi łzami. – To twój ojciec ma jakiś problem. Ty jesteś NORMALNY – specjalnie podkreślił ostatnie słowo. Sam pamiętał jak przechodził przez to samo, co Alec. Zanim zaakceptował swoją orientację też uważał, że to w nim jest jakiś problem, defekt.-  Nie martw się, jakoś damy sobie z tym rade. Nie takie rzeczy się pokonało, prawda?


Alec przytaknął cicho, nadal się wtulając w ciepłe ciało Magnusa. To ciepło bijące od czarownika dodawało mu sił i wierzył, że wszystko się ułoży. Teraz jedyna rzecz, która zaprzątała mu głowę to była kwestia jego przyszłego miejsca zamieszkania. Nie wiedział jak ma się zapytać o to Magnusa i tym samym nie narzucać mu się. Po przyjściu do niego nie miał ochoty nocować gdzie indziej, ale z drugiej strony wspólne zamieszkanie to poważna rzecz, nie wolno podejmować takich decyzji za szybko.


- Magnus…  bo ja…


- Nie przejmuj się. Uszykuję dla ciebie pokój – uśmiechnął się do niego, czytając mu w myślach i uprzedzając jego pytanie. Nie mógł pozwolić, żeby Alec błąkał się gdzieś, szukając miejsca na nocleg. Widząc lekki uśmiech na twarzy Lightwooda wiedział, że ich wspólne mieszkanie może mieć ciekawe konsekwencje.


- Dziękuję – wyszeptał i złożył delikatny pocałunek na ustach czarownika.


Nic nieznaczący całus po chwili przerodził się w coraz bardziej śmiałe i naglące pocałunki. Obaj zatracili się w tym, co robili. Magnus powoli wsuwał dłonie pod koszulkę Nocnego Łowcy, chcąc go pozbawić tej części garderoby, kiedy na kanapę z przeraźliwym piskiem wskoczył Prezes Miał.  Alec zaśmiał się i odsunął się od chłopaka.


-Myślę, że Prezes jest zazdrosny. Dokończymy później~ - powiedział z uśmiechem Alec, wstając i udając się do łazienki opłukać twarz by trochę ochłonąć.


„Boże Magnus… Co ty ze mną robisz?”- uśmiechał się do swojego odbicia w lustrze.


Wzrok miał rozochocony, usta nabrzmiałe od pocałunków, włosy poczochrane. Kiedy się trochę ogarnął, wyszedł z łazienki i zobaczył jak Magnus przeszukuje jakieś kartonowe pudła.


- Pomyślałem, że możemy obejrzeć film. Właśnie czegoś szukam dla nas.


- Spoko – usiadł przed telewizorem i czekał aż czarownik coś włączy, jemu było obojętnie, co będzie leciało. Magnus wprawił go w dobry humor i czuł się mniej przybity.


Po kilku chwilach film został wybrany a Magnus objął ramieniem Aleca i starał się skupić na fabule. Tak im zleciał cały wieczór, na delikatnym przytulaniu i drobnych pocałunkach. Skończył się dopiero, kiedy Alec oznajmił, że już nie da rady siedzieć i zaraz zaśnie. Magnus uszykował mu osobny pokój, mając jednak nadzieję, że Alec wybierze dzielenie z nim jego łóżka. Nocny Łowca jednak odmówił, wypominając Magnusowi, że gości się nie molestuje podczas pierwszej wizyty w domu. Zatem obaj grzecznie powiedzieli sobie dobranoc i poszli spać.
**

5 komentarzy:

  1. Yaay ^^ super *-*
    Czekam na ciag dalszy ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww *-* już myślałam że nie wrócisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słodko **
    Czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Sprzeciw! Alec idzie do Magnusa xD
    Opo świetnie, chcę...Chcę dalej! .-.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sprzeciw! Alec idzie do Magnusa xD
    Opo świetnie, chcę...Chcę dalej! .-.

    OdpowiedzUsuń