07 sierpnia 2016

Magnus x Alec cz IV (Dary Anioła)


Hej hej~ Dodaję kolejny rozdział Maleca! Mam nadzieję, że wam się spodoba^^ Przyznam wam się, że to chyba pierwsze rozdziałowe opowiadanie, którego nie porzucę tak szybko. Zazwyczaj inne się kończyły po 3 rozdziałach i dalej nie miałam ochoty ich pisać ^^""" Ale myślę, że z tym tak nie będzie, bo to MALEC <333 Oczywiście komentarze też mnie w jakiś sposób motywują. Zobaczcie jak szybko napisałam kolejny rozdział! :D *dumna* I kolejny już nawet zaczęłam!
PS. W sumie ponawiam moją prośbę. Jeśli macie jakiś konkretny pomysł na tego Maleca i chcielibyście, żebym go umieściła to śmiało piszcie! Jestem otwarta na ciekawe pomysły :D Nie przedłużając, miłego czytania ^^
***

Magnusa zbudziły odgłosy dochodzące z kuchni. Spojrzał na zegarek i zobaczył, że jest bardzo wczesna godzina. Przymknął oczy próbując jeszcze chwile zasnąć, ale uznał, że skoro Alec nie śpi, to on dotrzyma mu towarzystwa. Zresztą miał trochę pracy i musiał ją dziś skończyć. Z lekkim westchnieniem zwlókł się z łóżka i zarzucił na siebie szlafrok. Do kuchni poprowadziły go smakowite zapachy. Nawet się nie zdziwił, kiedy zastał Alexandra w fartuszku przy kuchence, smażącego naleśniki.

- Dzień dobry~- przywitał się i objął go od tyłu.

Alec uśmiechnął się nieśmiało do niego, dalej smażąc naleśniki.

- Nie mogłem spać…-wyznał, nakładając jedzenie na talerz i podając Magnusowi. – Pomyślałem, że się ucieszysz jak zrobię ci śniadanie. Kiedyś narzekałeś, że nigdy nie jadasz śniadań, bo nie masz na to czasu.

- Fakt – przyznał Magnus, biorąc z wdzięcznością talerz i siadając do stołu. – Bo za późno wstaję… Ale jeśli będziesz mnie tak witał codziennie, mogę wstawać o świcie! – wyszczerzył zęby w uśmiechu, biorąc pierwszy kęs.

Naleśniki smakowały wybornie, szczególnie, że zostały przygotowane przez Alexandra. Magnus był pod wrażeniem jego umiejętności kulinarnych i przez kolejne kilka minut zachwalał go, tym samym wywołując rumieńce na jego twarzy.

- Przestań… - powiedział w końcu Alec.- Peszysz mnie. Zresztą to nic takiego. W Instytucie to ja gotuje, bo Izzy z Jace’em spaliliby kuchnię.

- Domyślam się – powiedział z pełną buzią. Kiedy Alec podszedł do niego z kolejną porcją naleśników, Magnus niespodziewanie pociągnął go na swoje kolana przytulając się do jego pleców. – Dziś ci trochę lepiej?

Alec uśmiechnął się szeroko, odwracając twarz tak, że ich usta dzieliły centymetry.

- Hmm… - udał, że się zastanawia przez chwilę. – Mogło być lepiej.

- Ja ci dam lepiej! – roześmiał się i zaczął go łaskotać. – Siedzisz na kolanach Wysokiego Czarownika Brooklynu! Nie każdy ma taki przywilej, zwłaszcza z rana!

- Hahhahaha~~ Magnus hahaha… proszęęęęęę już nie mogę, brzuch mnie boli!

Alec cały czas się śmiał a Magnusowi zrobiło się cieplej na sercu. Właśnie takiego Alexandra chciał oglądać. Chciał go rozśmieszać, łaskotać i przytulać, zrobiłby wszystko, żeby Alec nie myślał o tym, co się wydarzyło. Kiedy wieczorem się rozstali, Magnus nie mógł zasnąć. Cała ta sytuacja przypomniała mu jak jego ojciec też nie potrafił zaakceptować jego odmienności. Wtedy jeszcze Magnus myślał, że człowiek, który go wychowywał był jego biologicznym ojcem, ale prawda okazała się straszniejsza. Magnus okazał się być czarownikiem a „ojciec” pragnął tak bardzo jego śmierci, że próbował go zamordować. Gdyby nie Cisi Bracia pewnie by mu się udało. Rozmyślając o tym już nie czuł żalu, dawne rany się zabliźniły i nie bolały jak kiedyś. Dlatego bardzo dobrze rozumiał, przez co przechodzi Alec. Wiedział, że chłopak potrzebuje wsparcia i postanowił pomóc mu jak tylko potrafi. Od dziś będzie wesoły, radosny i jeszcze bardziej brokatowy tylko po to, by poprawić nastrój Alexandrowi!

Nagle jego rozmyślania przerwało pstryknięcie w nos. Spojrzał nieprzytomnym wzrokiem na twarz Nocnego Łowcy i zobaczył lekkie zirytowanie. „Ups… chyba za bardzo odpłynąłem”

-Grrrrr… nie słuchasz mnie – „Czy ja śnię czy właśnie Alexander Lightwood na mnie warknął?!” – Mówię do ciebie od paru minut a ty tylko się na mnie patrzysz.

- Wybacz, cukiereczku~ Już jestem cały twój – posłał mu jeden ze swoich olśniewających uśmiechów i mocniej objął w pasie. – To, o czym mi tak opowiadałeś?

- Mówiłem, że możemy zrobić… - nigdy nie było dane dokończyć Alecowi tego zdania, ponieważ w tamtej właśnie chwili obaj usłyszeli huk a potem kroki w salonie.

Od razu odskoczyli od siebie jak oparzeni a Alec chwycił sztylet, który był schowany w pokrowcu na biodrze.

„Nie mówcie mi, że on tym nożem kroił moje naleśniki… Nam nadzieję, że umył go przed tym…” jęknął w myślach i zerknął z ukosa na Aleca, który jak przystało na Nocnego Łowcę przyjął pozycję obronną i starał się zasłonić Magnusa przed potencjalnym zagrożeniem. „To słodkie~” pomyślał Magnus, bo wiedział, że sam doskonale potrafi się obronić, ale nie mógł poradzić, że takie drobne gesty go rozczulały.

Kroki w salonie ucichły, więc obaj powoli i bez słów skierowali się w tamtą stroną by sprawdzić, co się dzieje. Alec dzierżąc sztylet a Magnus w każdej chwili gotowy użyć magii.  Nie minęła chwila a ich oczom ukazała się blond czupryna i na wpół kpiący, na wpół przepraszający uśmiech Jace’a.

- JACE?! – krzyknął zdezorientowany Alec, chowając nóż.

- No a kogo się spodziewałeś? Jezusa? – Jace jak gdyby nigdy nic siedział sobie wygodnie na kanapie i szczerzył się do nich. – Wiem, że mój blask może oślepiać, ale Jezus miał brodę… CZY JA MAM BRODĘ? TO JUŻ TEN CZAS? – udał, że w panice maca się po twarzy.

- A-ale co… - po raz kolejny dzisiejszego dnia przerwano Alecowi. Tym razem był to ryk Magnusa dobiegający od drzwi frontowych.

- ZABIJĘ CIĘ, JACE! OBIECUJĘ! POKROJĘ, POCIARTUJĘ I ZAKOPIĘ! – Magnus darł się na cały dom a Alec nadal nie wiedział, o co chodzi. Spojrzał na swojego parabatai, który nerwowo drapał się po głowie, robiąc skruszoną minę.

- Ups? – powiedział, wzruszając ramionami.

-UPS?! TYLKO UPS MASZ DO POWIEDZENIA?! – Magnus zaczął dalej swoje żale i lamenty.

- KURKA WODNA, MAGNUS, O CO CI CHODZI?! – tym razem to Alec wrzasnął na całe gardło a Magnus stanął osłupiały, gapiąc się na niego. – Ma być cisza i mówić, o co wam chodzi!

- Bo to wina Jace’a! – jęknął Magnus prawie płacząc.- Moje mahoniowe drzwi…

Alec wycelował groźnie palcem w blondyna i zażądał wytłumaczenia.

- No wiesz – zaczął powoli Jace. – Tak w skrócie to nie chciałem wam przeszkodzić z rana w pewnej sytuacji, jeśli wiecie, co mam na myśli – poruszył zabawnie brwiami i obserwował jak Alec się rumieni – i pomyślałem, że wejdę po cichu.

- Chyba mamy inna definicję słowa cisza – burknął Alec, nadal czerwony.

- Przecież wiesz, że mam problem z runą otwarcia i czasami się tak zdarza… że drzwi wyłamują się z futryn.

- Ale dlaczego moje mahoniowe drzwi?! – wtrącił się czarownik, kucając przy strzępach swoich ukochanych drzwi.- To były jedyne takie w Nowym Yorku!

Alec przykucnął obok niego i delikatnie pogłaskał go po ramieniu, mimo, że nie rozumiał, dlaczego Magnus przywiązuje tak dużą wagę do rzeczy.

- Już dobrze – starał się go, choć trochę uspokoić a potem zwrócił się do Jace’a. – A ty, dlaczego tak wparowałeś tutaj z samego rana? Już wiesz, co się stało i przyszedłeś zobaczyć jak się czuję?

- Tak właściwie – na ustach Jace’a zaczął pojawiać się szeroki uśmiech – to wprowadzam się do was.

- CO?! – Alec z Magnusem mieli idealne synchro i tak samo zaskoczone miny.
***

24 lipca 2016

O tym co się dzieje, kiedy Nocni Łowcy bawią się aplikacjami Przyziemnych


Alec siedział wygodnie w fotelu i czytał swoją ulubioną książkę, kiedy drzwi do jego pokoju otworzyły się z hukiem i wparował zdyszany Jace. Włosy miał rozczochrane, ubranie pomięte a na jego czole było widać kilka kropelek potu. Alec widząc go w takim stanie, zerwał się na równe nogi, rzucając książkę na łóżko.

- Co się stało?! Ktoś cię zaatakował? – zapytał starszy.

- Nie – pokręcił gorączkowo głową.- Ale musisz mi pomóc! Szybko, bo uciekną!

- Ale co ucie…- nie zdążył dokończyć, bo Jace złapał go za rękę i siłą wyciągnął z pokoju.

- Poczekaj tu. Tylko skoczę po powerbank i ruszamy na polowanie – Jace nie czekając na odpowiedź pobiegł na górę, zostawiając zdezorientowanego Aleca.

„Co się właściwie dzieje?” myślał, kiedy Jace wyprowadził go na dwór a sam latał z telefonem po ulicy, robiąc kółka i mrucząc z niezadowolenia.

- Jace… Mieliśmy iść na polowanie… tylko, że ja nie wziąłem broni. Może się po nią wrócę? – zaproponował.

- NIE! Mówiłem, jesteś mi tu potrzebny – podszedł do niego i pokazał mu ekran telefonu.- Patrz. Widzisz??? Przez ciebie mi uciekł… - zrobił smutną minę.

Alec niepewnie spojrzał na wyświetlacz a potem przeniósł wzrok na Jace’a.

- Co to jest? To jakiś GPS...?

Tym razem to Jace spojrzał na niego jak na idiotę, jednocześnie na jego ustach zagościł złośliwy uśmiech.

- Mogłem się domyślić, że nie będziesz wiedzieć, co to – pokazał mu język i podał telefon. – To taka gra. Musisz łapać pokemony na mieście.

- Pokemony...? To nowy rodzaj demona? – zapytał skonsternowany Alec, wpatrując się w urządzenie. – Tak można je wykryć?

- Ehhh… - westchnął Jace i zaczął cierpliwie tłumaczyć, na czym polega łapanie pokemonów.

*Kilka godzin później*

- Nie, Jace. Nie możesz wejść do tego kościoła – tłumaczył mu to już chyba setny raz.

- Ale tam jest Chamander! – Jace prawie ze złości tupnął nogą. – Muszę go mieć.

Alec powoli przestawał mieć siły do swojego parabatai. Od kilku godzin łazili jak idioci po mieście z telefonem w ręku i szukali wyimagowanych stworów, bo Jace się uparł, że musi złapać wszystkie pokemony. Szczerze powiedziawszy, Alec już dawno stracił chęć tłumaczenia mu, że do niektórych miejsc nie można sobie ot tak wejść. Szczególnie, że dziś już wywalono ich z posterunku policji i ratusza.

- Rób jak chcesz – mruknął zły. – I tak mnie nie słuchasz.

- Żadnej zabawy z tobą – sposępniał, ale od razu się rozchmurzył, kiedy na telefonie wyświetlił mu się Pokestop. – Aleeeeeeec~

- No dobra… ten ostatni raz.

- Yeah!

Kiedy znaleźli się w kościele Jace od razu poleciał i zanurkował pod ołtarz. Alec zaczął się zastanawiać się czy to jest na pewno konieczne. Czy nie da się ich łapać na większą odległość, ale sam do końca nie ogarniał sensu tej gry. Lightwood pomyślał, że to wina Clary i Simona, że pokazali Jace’owi aplikację i, że to przez nich Alec musi włóczyć się po mieście i wykluwać jakieś durne jajka. Kiedy wrócą do domu, opieprzy za to Clary.

- Jace? Możemy już iść? – szepnął cicho, bo w kościele nie wypada krzyczeć, ale nie dostał żadnej odpowiedzi. Minęła dłuższa chwila, kiedy pod ławką, na której siedział coś zaczęło się poruszać.

- Buuu – powoli wynurzyła się uśmiechnięta głowa Jace’a. Był cały w kurzu i pajęczynach a Alec nie chciał wiedzieć, jakim cudem nagle znalazł się pod tą ławką. Wolał też nie pytać o powody.

- Możemy wracać? Już późno.

- Tak, zebrałem Pokeballe i Chamandra.

Jace nawet nie zdawał sobie sprawy jak te słowa ucieszyły Aleca. Znaczy nie te o zebraniu dziwnych rzeczy, ale te, że mogą wracać.

Wychodząc z kościoła Alec rozważał plan zemsty na Clary, Simonie i Jace, kiedy nagle zderzył się z jakąś postacią. Podniósł wzrok i najpierw zobaczył telefon w ręce oraz paznokcie pomalowane na brokatowo.

- Magnus?

- Alexander? Co ty tu robisz?

- Proszę cię… - jęknął Alec, uświadamiając sobie cel wizyty Magnusa w tym miejscu. – Ty też? Przyszedłeś po Chamandra?

- No coś ty, Alexandrze! Nie bawię się w takie rzeczy! – zaprzeczył z uśmiechem i nieznacznie schował telefon za siebie. Jace w tym czasie podkradł się do czarownika i wyrwał mu telefon.

- Kłamie! Zobacz, Alec! – szczerzył się jak małe dziecko.

- Zdrajca! – krzyknął Magnus do Jace’a, odbierając swoją własność. – To nie tak jak myślisz! Chciałem tylko zobaczyć, dlaczego każdy biega po mieście z telefonem…

- Straciłeś w moich oczach Magnus… - westchnął Lightwood.

- Ale Alec… - Magnus chciał zacząć się tłumaczyć ale Alec w tym momencie się uśmiechnął do niego.

- Żartowałem. Ale jeśli myślisz, że będę z tobą chodzić na pokespacery to się rozczarujesz. Już na tego idiotę zmarnowałem dzień – wskazał brodą Jace’a, który oddalił się od nich i dalej łapał nowe pokemony. Przez chwilę Alec tylko stał i przypatrywał się czarownikowi a potem podszedł bliżej do Magnusa i nachylił się nad nim, szepcąc mu do ucha: - Chamander jest koło ołtarza. Powodzenia.

Po tych słowach cmoknął go w policzek, dodając, że jak skończy się bawić jak małe dziecko to niech do niego zadzwoni.

 Po powrocie do Instytutu, Alec zamknął się w pokoju i oznajmił, że jeśli jeszcze raz ktoś go wyciągnie na taki spacer to nie ręczy za siebie. Jeszcze nigdy nie czuł się tak głupio, kiedy przechodził z Jace’em obok małych dzieci, które dokładnie tak jak oni szukali pokemonów. Resztę dnia Lightwood spędził na kończeniu czytania.

10 czerwca 2016

Fejsbukowe rozmowy Shinee~

Kiedyś mi się nudziło na pewnej lekcji zawodowej no i powstało to... :D Szajniowe rozmowy na fejsie ;) Dodaję, żeby wynagrodzić tak długą nieobecność.
***
 
Lee Taemin zmienił status na „W stanie błogosławionym. Oczekuję na fasolkę^^”


8 osób lubi to.


Kim Kibum: Czego ty oczekujesz?!


Lee Taemin: Umma… Bo ja…


Kim Kibum: Nie…


Kim Jongin: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Hehehehe :>


Kim Jonghyun: Gratulację!


Kim Kibum: Dom wariatów…


Choi Minho: Właśnie


Kim Jonghyun: Dajcie im spokój. Niech się tym cieszą


Kim Kibum: Ale to nie możliwe. Tae, zbieraj się! Idziemy do psychiatry!


Lee Taemin: Kai;;;;;;;


Kim Jongin:  :’c


***


Kim Kibum zmienił swój opis na „I po sprawie :))))))”


10 osób lubi to.


Choi Siwon: Popieram. Rozpustę trza niszczyć


Kim Jonghyun: …


Choi Minho: Yehet!


Oh Sehun: To moje powiedzonko!


Lee Taemin: *w głębokiej depresji*


Kim Jongin: *chlip chlip*


Zhang Yixing: Ooo Ganja, Ganja~ Szczęśliwego Nowego Roku!


Oh Sehun: Zjarał się…


Lee Jinki: Czemu o tym nie wiedziałem?


Kim Kibum: Bo ciągle wcinasz tylko kurczaki… Zająłem się sprawą


Lee Jinki: Jak…?


Lee Taemin: … ;;;;; to bolało


Kim Jongin:  :c


 


 


***


Lee Taemin zmienił status na „w trakcie starań :>” z użytkownikiem Kim Jongin.


32 osoby lubią to.


Kim Jongin: Hehehehe :>


Lee Taemin: :*


Kim Kibum: To chore…


Kim Jonghyun: Bummie…( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: Wal się :p


***


Kim Kibum zmienił status na „Wpadłem :/”


20 osób lubi to.


Kim Jonghyun:  ^^


Kim Kibum: Zejdź mi z oczu…


Kim Jonghyun: Ale to musiałbym zejść też z ciebie ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: =.=


Choi Minho: O.o


Lee Taemin: Serio… ty?


Kim Kibum: Ehhhh… tak wyszło…


***


Kim Jonghyun jest  „podekscytowany”


5 osób lubi to.


Kim Kibum: Niby z czego?


Kim Jonghyun: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Jinki: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: Co… czegoś nie wiem?


Kim Jonghyun: Hehehehe :>


Kim Kibum: …


 


***


Lee Taemin jest „ na zakupach” z użytkownikiem Kim Jonghyun.


11 osób lubi to.


Kim Kibum: To dlatego was nie ma…


Lee Taemin: Lalalalala~


Kim Kibum: Co kupujecie?


Kim Jonghyun: Wózki~


Lee Jinki: A ja urządzam pokoje~


Kim Kibum: Po co… =.=


Choi Minho: Bo jesteś w ciąży


Kim Kibum: Fałszywy alarm…


Kim Jonghyun:  :O


Lee Taemin: …


Lee Jinki: … tyle malowania na marne… chociaż pokój dla Tae gotowy


***


Kim Jonghyun dodał opis „Chcę być ojcem.”


45 osób lubi to.


Kim Kibum: Zapomnij!!!


Kim Jonghyun: Buuuu…


Lee Taemin: Biedny hyung :c  Pójdę przytulić ^^


Kim Jongin: Taemin, nie przemęczaj się. Musisz leżeć


Lee Taemin: <3


Kim Jongin: <33333


Kim Kibum: Rzygam…


***


Choi Minho jest „w szpitalu” z użytkownikiem Lee Jinki.


3 osoby lubią to.


Kim Jonghyun: Taemin rodzi?!


Lee Taemin: Nie?


Choi Minho: Onew przedawkował kurczaki :/


Kim Kibum: O.o


Choi Minho: Zaraz go wypiszą… i pielęgniarka mówi… CO?!


Lee Taemin: Co się dzieję, hyung?


Choi Minho: Ktoś mi pogratulował bycia ojcem O.O


Kim Jonghyun: Też gratuluję!


Lee Taemin: Ja też!


Kim Kibum: A ja nie :/


Choi Minho: NIE JESTEM OJCEM!


***


Lee Taemin zaczepił użytkownika Choi Minho.


Choi Minho: Czego chcesz?


Lee Taemin: Co tak zimno do mnie…


Choi Minho: Nie mam humoru


Lee Taemin: Przez ojcostwo?


Choi Minho: Wyjdź.


Lee Taemin: Hyung~


***


Lee Taemin utworzył grupę „Anonimowi”. Dodał Kim Kibum, Kim Jonghyun, Lee Jinki.


Kim Kibum: ?


Kim Jonghyun: A Minho?


Lee Taemin: On nie… tu chodzi o niego


Kim Kibum: Co mu?


Lee Taemin: Grozi, że przestanie jeść…


Kim Jonghyun: Serio…


Kim Kibum: Przynajmniej schodnie


Lee Taemin: =.= Czy Onew wgl nie wchodzi na fb?


Lee Jinki: Jestem… ale się nie udzielam


Lee Taemin: Czemu?


Lee Jinki: Bo ja jestem matką…


Kim Kibum: …


Kim Jonghyun: ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Uuuu a z kim?


Lee Jinki: … z Minho


Lee Jinki opuścił grupę.


Lee Taemin:  :c


Kim Kibum: Nie nasza sprawa


Kim Kibum opuścił grupę.


Kim Jonghyun: Będzie dobrze


Lee Taemin: Mam nadzieję…


Kim Jonghyun, Lee Taemin opuścili grupę.


***


Lee Taemin: Kai~


Kim Jongin: Hmm? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Chodź się seksić ^^


Kim Jongin: Masz ochotę? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Lee Taemin: Wielką ( ͡° ͜ʖ ͡°) Chcę twoją Jonginconde( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Jongin: Idę do cb~


Kim Jongin jest niedostępny.


***


Kim Kibum zmienił opis na „Taemin bądź ciszej! :/”


13 osób lubi to.


Kim Jonghyun: Chodź ich zagłuszymy( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Kibum: Ok^^


***


Lee Taemin dodał opis „Czuję się spełniony( ͡° ͜ʖ ͡°)”.


63 osoby lubią to.


Kim Jongin: Ja też~


Kim Kibum: I ja^^


Kim Jonghyun: :D


Lee Taemin: Pogodziliście się już? O.o


Kim Jonghyun: Seks na zgodę( ͡° ͜ʖ ͡°)


***


Lee Jinki i Choi Minho są w związku.


81 osób lubi to.


Lee Taemin: Ooo! Nie wiedziałem…


Kim Kibum: A ja tak


Kim Jonghyun: Ja nie…


Lee Jinki: Tak jakoś wyszło


Choi Minho: <3


Kim Kibum: A co z dzieckiem?


Choi Minho: Wychowamy je~


Lee Taemin: 8D


Kim Jonghyun: Ile dzieci będzie w tym dormie


Kim Kibum: Noo…


***


Kim Jongin oznaczył użytkownika Lee Taemin „I wanna take you to gay bar”.


93 osoby lubią to.


Lee Taemin: He( ͡° ͜ʖ ͡°)


Kim Jongin: To kiedy? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


Choi Siwon: Gejoza się szerzy… Do kościoła won!


Lee Taemin: Nie :p Lubimy grzeszyć, prawda?


Kim Jongin: Taaaak~


Choi Siwon: Grzesznicy… Piekło czeka


Lee Taemin: :D „Kim Jongin” z tobą zawszę, nawet tam~


Kim Jongin: <33333


***


 

Magnus x Alec cz III ( Dary Anioła)

Dawno mnie tutaj nie było, bodajże 3 lata... Nawet nie wiem czy ktoś pamięta tego bloga i opowiadania ale dziś coś mnie natchnęło i napisałam dalszą część Maleca. Myślę, że po ta długim czasie mogłam wyjść z wprawy... Chociaż z drugiej strony mam kilka pomysłów na dalsze losy Magnusa i Aleca oraz więcej czasu (skończyłam matury^^) więc notki mogą się pojawiać częściej niż raz na trzy lata :)


Więc miłego czytania~


Ah! I jak macie jakieś pomysły dotyczące fabuły Maleca to piszcie w komentarzach! Bo moje niedługo mogą się skończyć a Malec jest życiem i kc ten paring <3
***


Alec nie wiedział gdzie ma się podziać. Mógł pójść do Clary i tam przenocować przez kilka dni, ale perspektywa oglądania jej i Jace’a razem, odrzucała go. Nadal coś czuł do swojego parabatai. Może to nie była miłość, ale i tak patrzenie na zakochaną dwójkę sprawiało mu lekki ból. Nawet nie wiedział, kiedy jego nogi same poprowadziły go pod dom Magnusa. Tu też nie chciał przychodzić. Nie chciał mu się narzucać. Czasami się spotykali, ale to nie było nic zobowiązującego a Alec nie chciał niczego pośpieszać. Magnus nawet nie był jego oficjalnym chłopakiem i wproszenie mu się do domu nie było dobrym pomysłem. Już miał odchodzić i pójść spać na dworzec, kiedy frontowe drzwi się otworzyły i stanął w nich Magnus z Prezesem Miał na rękach.


- Alexander? Czemu nie wejdziesz? – zapytał i postawił kota na ziemię.- Prezes Miał tak drapał drzwi, że wiedziałem, że stoisz pod domem.


- Magnus… - westchnął Alec, odrzucając jednocześnie myśl o spaniu na dworcu. Teraz marzył tylko o tym, żeby Magnus go przytulił i powiedział, że będzie dobrze. – Nie chciałem przeszkadzać…


- Alec, ty nigdy mi nie przeszkadzasz! – uśmiechnął się i chwycił go za rękę, wprowadzając do domu. Kiedy przeszli przez próg, Alec postawił torbę na ziemi a Magnus od razu na nią spojrzał. – Coś się stało, prawda?


Alec pokiwał głową i po prostu objął Magnusa w pasie, kładąc głowę na jego ramieniu.


- Nawet sobie nie wyobrażasz…-wyszeptał w jego ramię.


Magnus odsunął się nieznacznie i chwycił jego podbródek, unosząc go do góry. Przez chwilę dokładnie go obserwował, po czym stwierdził:


- Płakałeś. – kiedy Alec przytaknął, wiedział, że stało się coś złego. Alec rzadko płakał, był silny i nigdy nie pokazywał, że coś go zraniło. - Powiesz mi, co się stało? – zapytał cicho, delikatnie gładząc go po policzku.


- To chodź do salonu – przetarł oczy i ruszył w głąb mieszkania. Doskonale znał rozkład pomieszczeń i wiedział gdzie, co jest. Dość często tu bywał i zdążył się oswoić z tym mieszkaniem. Usiadł na miękkiej kanapie między puchatymi poduszkami i podciągnął kolana pod brodę. – I Magnus? Zrobisz mi herbaty?


- Pewnie, kwiatuszku – udał się do kuchni i po kilku minutach wrócił z dwoma parującymi kubkami herbaty. Postawił je na stoliku a sam usiadł na fotelu naprzeciwko chłopaka. Chciał w ten sposób dać mu trochę przestrzeni i nie naciskać do zwierzenia.


Alec długo milczał, co jakiś czas tylko sięgał po kubek, upijał łyk i go odstawiał. Nerwowo wykręcał palce i zerkał na Magnusa, który cierpliwie siedział i czekał aż zacznie mówić. Westchnął po raz ostatni i postarał się uśmiechnąć lekko, kiedy w miarę uporządkował swoje myśli.


- Powiedziałem rodzicom, że jestem gejem – wyznał na jednym wdechu, zerkając spod grzywki na Magnusa. Ten zachęcił go wzrokiem by mówił dalej.- I tata nie przyjął tego najlepiej… Strasznie się wkurzył – kiedy to mówił nieświadomie dotknął miejsca w które go uderzył – i wyrzucił mnie z Instytutu. Teraz jestem bezdomny – wyznał. Było mu głupio, że własny ojciec okazał się takim dupkiem.


Magnus w czasie, kiedy Alec mówił przesiadł się na kanapę obok niego i dodając mu otuchy delikatnie go miział po udzie. Ten dotyk chyba rozluźniał Alexandra, ponieważ oddychał spokojniej.


- A co na to Maryse?


- Mama? Ona zrozumiała, powiedziała, że mam być szczęśliwy, ale tata… - głos mu się załamał.- On… nie widziałeś tego, wpadł w furię. Powiedział, że jestem wybrykiem natury i on już nie jest moim ojcem.


W tym momencie Alec całkowicie się rozkleił i łzy zaczęły lecieć po policzkach.


- On powiedział, że mam się wynosić i nigdy nie wracać. Że przynoszę hańbę nazwisku Lightwood! Rozumiesz to?! – te wszystkie emocję go przerosły. Nie był przygotowany na taki obrót sytuacji, nie spodziewał się takiego zachowania swojego ojca.  – Czy ze mną naprawdę jest coś nie tak…?


- Nie, z tobą jest wszystko dobrze – wziął go na kolana i pozwolił, żeby Alec moczył mu koszulkę swoimi łzami. – To twój ojciec ma jakiś problem. Ty jesteś NORMALNY – specjalnie podkreślił ostatnie słowo. Sam pamiętał jak przechodził przez to samo, co Alec. Zanim zaakceptował swoją orientację też uważał, że to w nim jest jakiś problem, defekt.-  Nie martw się, jakoś damy sobie z tym rade. Nie takie rzeczy się pokonało, prawda?


Alec przytaknął cicho, nadal się wtulając w ciepłe ciało Magnusa. To ciepło bijące od czarownika dodawało mu sił i wierzył, że wszystko się ułoży. Teraz jedyna rzecz, która zaprzątała mu głowę to była kwestia jego przyszłego miejsca zamieszkania. Nie wiedział jak ma się zapytać o to Magnusa i tym samym nie narzucać mu się. Po przyjściu do niego nie miał ochoty nocować gdzie indziej, ale z drugiej strony wspólne zamieszkanie to poważna rzecz, nie wolno podejmować takich decyzji za szybko.


- Magnus…  bo ja…


- Nie przejmuj się. Uszykuję dla ciebie pokój – uśmiechnął się do niego, czytając mu w myślach i uprzedzając jego pytanie. Nie mógł pozwolić, żeby Alec błąkał się gdzieś, szukając miejsca na nocleg. Widząc lekki uśmiech na twarzy Lightwooda wiedział, że ich wspólne mieszkanie może mieć ciekawe konsekwencje.


- Dziękuję – wyszeptał i złożył delikatny pocałunek na ustach czarownika.


Nic nieznaczący całus po chwili przerodził się w coraz bardziej śmiałe i naglące pocałunki. Obaj zatracili się w tym, co robili. Magnus powoli wsuwał dłonie pod koszulkę Nocnego Łowcy, chcąc go pozbawić tej części garderoby, kiedy na kanapę z przeraźliwym piskiem wskoczył Prezes Miał.  Alec zaśmiał się i odsunął się od chłopaka.


-Myślę, że Prezes jest zazdrosny. Dokończymy później~ - powiedział z uśmiechem Alec, wstając i udając się do łazienki opłukać twarz by trochę ochłonąć.


„Boże Magnus… Co ty ze mną robisz?”- uśmiechał się do swojego odbicia w lustrze.


Wzrok miał rozochocony, usta nabrzmiałe od pocałunków, włosy poczochrane. Kiedy się trochę ogarnął, wyszedł z łazienki i zobaczył jak Magnus przeszukuje jakieś kartonowe pudła.


- Pomyślałem, że możemy obejrzeć film. Właśnie czegoś szukam dla nas.


- Spoko – usiadł przed telewizorem i czekał aż czarownik coś włączy, jemu było obojętnie, co będzie leciało. Magnus wprawił go w dobry humor i czuł się mniej przybity.


Po kilku chwilach film został wybrany a Magnus objął ramieniem Aleca i starał się skupić na fabule. Tak im zleciał cały wieczór, na delikatnym przytulaniu i drobnych pocałunkach. Skończył się dopiero, kiedy Alec oznajmił, że już nie da rady siedzieć i zaraz zaśnie. Magnus uszykował mu osobny pokój, mając jednak nadzieję, że Alec wybierze dzielenie z nim jego łóżka. Nocny Łowca jednak odmówił, wypominając Magnusowi, że gości się nie molestuje podczas pierwszej wizyty w domu. Zatem obaj grzecznie powiedzieli sobie dobranoc i poszli spać.
**